⚡Jordan Peterson - 12 życiowych zasad Flashcards
Flashcard 1
w filmie FUBAR John Milton w swoim słynnym siedemnastowiecznym dziele Raj utracony.
Flashcard 2
wszystko, co najlepsze u Junga, trochę z Freuda oraz wiele z wybitnych dzieł Nietzschego, Dostojewskiego, Sołżenicyna, Eliadego, Neumanna, Piageta, Frye’a i Frankla
Flashcard 3
Raj utracony Miltona, Fausta Goethe’go i Boską komedię Dantego.
Flashcard 4
Zasada 1 - Pilnuj sylwetki. Plecy proste, ramiona wyciągnięte
Flashcard 5
Zasada 1 - Pilnuj sylwetki. Plecy proste, ramiona wyciągnięte
Flashcard 6
W świecie homarów zwycięzca bierze wszystko, podobnie jak w społeczeństwach ludzkich, gdzie najbogatszy jeden procent posiada tyle łupów, co dolne 50 procent[17] i gdzie 85 najbogatszych ludzi ma tyle pieniędzy, co najbiedniejsze 3,5 miliarda. Ta sama brutalna reguła nierównej dystrybucji obowiązuje poza domeną finansów – wszędzie tam, gdzie rezultaty zależą od kreatywności i produktywności. Niewielki odsetek muzyków tworzy niemal wszystkie nagrywane komercyjnie utwory i płyty. Grupka autorów sprzedaje większość książek. Co roku w Stanach Zjednoczonych sprzedaje się ponad półtora miliona różnych tytułów książkowych (!), jednak tylko 500 z nich sprzedaje się w nakładzie większym niż 100 000 kopii[18]. Podobnie, ledwie czterech kompozytorów muzyki klasycznej (Bach, Beethoven, Mozart, Czajkowski) napisało w zasadzie wszystkie utwory odgrywane przez współczesne orkiestry. Skoro mówimy o Bachu: był on w swojej twórczości tak płodny, że samo ręczne przepisanie jego partytur zajęłoby dekady, a mimo to jedynie mała część tych wspaniałych dzieł jest powszechnie grana i słuchana. Tak samo jest z utworami pozostałych wspomnianych klasyków – tylko cząstka ich dorobku znana jest szerszej publiczności. A zatem niewielka część muzyki skomponowanej przez niewielką część spośród wszystkich kompozytorów, którzy kiedykolwiek tworzyli, odpowiada za praktycznie całą muzykę klasyczną, którą świat zna i kocha.
Flashcard 7
W świecie homarów zwycięzca bierze wszystko, podobnie jak w społeczeństwach ludzkich, gdzie najbogatszy jeden procent posiada tyle łupów, co dolne 50 procent[17] i gdzie 85 najbogatszych ludzi ma tyle pieniędzy, co najbiedniejsze 3,5 miliarda. Ta sama brutalna reguła nierównej dystrybucji obowiązuje poza domeną finansów – wszędzie tam, gdzie rezultaty zależą od kreatywności i produktywności. Niewielki odsetek muzyków tworzy niemal wszystkie nagrywane komercyjnie utwory i płyty. Grupka autorów sprzedaje większość książek. Co roku w Stanach Zjednoczonych sprzedaje się ponad półtora miliona różnych tytułów książkowych (!), jednak tylko 500 z nich sprzedaje się w nakładzie większym niż 100 000 kopii[18]. Podobnie, ledwie czterech kompozytorów muzyki klasycznej (Bach, Beethoven, Mozart, Czajkowski) napisało w zasadzie wszystkie utwory odgrywane przez współczesne orkiestry. Skoro mówimy o Bachu: był on w swojej twórczości tak płodny, że samo ręczne przepisanie jego partytur zajęłoby dekady, a mimo to jedynie mała część tych wspaniałych dzieł jest powszechnie grana i słuchana. Tak samo jest z utworami pozostałych wspomnianych klasyków – tylko cząstka ich dorobku znana jest szerszej publiczności. A zatem niewielka część muzyki skomponowanej przez niewielką część spośród wszystkich kompozytorów, którzy kiedykolwiek tworzyli, odpowiada za praktycznie całą muzykę klasyczną, którą świat zna i kocha.
Flashcard 8
Reguła ta bywa nazywana prawem Price’a od nazwiska Dereka J. de Solla Price’a[19] – badacza, który w 1963 roku odkrył jej zastosowanie w nauce. Prawo Price’a można przedstawić graficznie jako wykres zbliżony kształtem do litery „L”, gdzie na osi pionowej mamy odsetek ludzi udzielających się w danej dziedzinie, na osi poziomej zaś – produktywność lub zasoby. Reguła, w swojej podstawowej formie, została odkryta znacznie wcześniej. Vilfredo Pareto (1848–1923), włoski erudyta, zauważył to prawo w odniesieniu do rozkładu bogactwa na początku XX wieku, a reguła sprawdzała się odtąd przy badaniu każdego społeczeństwa, niezależnie od panującego w nim ustroju polityczno-gospodarczego. Reguła Pareto pasuje również do rozkładu populacji (w niewielkiej liczbie miast mieszka znakomita większość ludzkości), masy ciał niebieskich (w skrajnie niewielkiej ich liczbie skupiona jest niemal wszelka materia), częstotliwości występowania słów w języku (90 procent komunikacji odbywa się przy użyciu ledwie 500 słów) oraz wielu innych domen. Bywa ona nazywana efektem św. Mateusza, od być może najokrutniejszej wypowiedzi przypisywanej Chrystusowi: „Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma”[20].
Flashcard 9
Jak powiedział kiedyś Mark Twain: „To nie przez braki wiedzy wpadamy w kłopoty. To przez to, czego jesteśmy pewni, a co okazuje się zupełnie inne, niż myśleliśmy”.
Flashcard 10
Po pierwsze, łatwo jest założyć, że „natura” to coś statycznego. Tak nie jest – a przynajmniej nie jest to takie proste. Natura jest jednocześnie statyczna i dynamiczna. Środowisko – natura, która selekcjonuje – samo ulega zmianom. Słynne taoistyczne symbole yin i yang pięknie to symbolizują. Istnienie (dla taoistów – sama rzeczywistość) składa się z dwóch przeciwstawnych zasad, często przedstawianych jako męskość i żeńskość czy nawet ściślej: jako mężczyzna i kobieta. Jednak yin i yang lepiej rozumieć jako chaos i porządek. Taoistyczny symbol to koło okrążające bliźniacze węże leżące jeden przy drugim, głowa przy ogonie. Mówi nam to, że chaos i porządek są zamienne oraz zestawione na wieczność. Nie ma nic tak stałego, by nie mogło ulec zmianie. Nawet słońce przechodzi swoje cykle niestabilności. Analogicznie: nie ma nic tak zmiennego, aby nie mogło się utrwalić. Każda rewolucja tworzy nowy porządek. Każda śmierć jest jednocześnie metamorfozą.
Flashcard 11
Część naszego mózgu odpowiedzialna za śledzenie naszej pozycji w hierarchii dominacyjnej jest wobec tego wyjątkowo prastara i fundamentalna[25]. To nadrzędny system kontroli, regulujący naszą percepcję, wartości, emocje, myśli i działania. W ogromnym stopniu wpływa na każdy aspekt naszego Istnienia, zarówno świadomego, jak i nieświadomego. Dlatego właśnie, gdy ponosimy porażkę, zachowujemy się bardzo podobnie jak homar po przegranej walce. Nasza postura marnieje. Chodzimy ze spuszczoną głową. Czujemy się zagrożeni, nerwowi i słabi. Jeśli nic się nie poprawia, wpadamy w chroniczną depresję. W takich warunkach nie jesteśmy zdolni walczyć tak mocno, jak życie tego od nas oczekuje, i stajemy się łatwymi celami dla bardziej gruboskórnych agresorów. Nie tylko objawy behawioralne są tak uderzająco podobne, lecz także towarzyszące tym zjawiskom procesy neurochemiczne. Weźmy serotoninę – związek chemiczny, który reguluje postawę i odruch ucieczki u homarów. Osobniki o niskim statusie produkują względnie mało serotoniny. Tak samo jest w przypadku ludzi o niskim statusie (i każde kolejne niepowodzenia redukują poziom tego związku). Niski poziom serotoniny przekłada się na małą pewność siebie. Niski poziom serotoniny powoduje większą podatność na stres i wyższe koszty fizjologicznej gotowości na sytuacje krytyczne – ponieważ na samym dole hierarchii dominacyjnej musimy być nieprzerwanie gotowi na nieoczekiwane zdarzenia (a rzadko przydarza się tam coś dobrego). Niski poziom serotoniny oznacza niższe poczucie szczęścia, więcej bólu i lęku, więcej chorób i krótszą oczekiwaną długość życia, tak pośród ludzi, jak i pośród skorupiaków. Wyższe pozycje w hierarchii dominacyjnej oraz związane z nimi wyższe poziomy serotoniny – to mniej chorób, cierpienia i śmierci, nawet gdy czynniki takie jak dochód bieżący czy poziom opieki medycznej pozostają niezmienne. Istotności tego faktu nie można lekceważyć.
Flashcard 12
Prastara część twojego mózgu wyspecjalizowana w ustalaniu pozycji w hierarchii dominacyjnej obserwuje, jak jesteś traktowany przez innych. Na podstawie tych obserwacji ocenia twoją wartość i przypisuje ci status. Jeżeli twoi krewni, znajomi czy współpracownicy nie uznają cię za kogoś wartościowego – reakcją jest ograniczenie dostępności serotoniny. Sprawia to, że silniej reagujesz, fizycznie i psychicznie, na wszelkie okoliczności czy zdarzenia mogące wywoływać emocje, szczególnie te negatywne. Takie wyczulenie jest ci potrzebne. Niespodziewane kryzysy są na dnie częste i aby przetrwać, musisz być czujny.
Flashcard 13
Prastara część twojego mózgu wyspecjalizowana w ustalaniu pozycji w hierarchii dominacyjnej obserwuje, jak jesteś traktowany przez innych. Na podstawie tych obserwacji ocenia twoją wartość i przypisuje ci status. Jeżeli twoi krewni, znajomi czy współpracownicy nie uznają cię za kogoś wartościowego – reakcją jest ograniczenie dostępności serotoniny. Sprawia to, że silniej reagujesz, fizycznie i psychicznie, na wszelkie okoliczności czy zdarzenia mogące wywoływać emocje, szczególnie te negatywne. Takie wyczulenie jest ci potrzebne. Niespodziewane kryzysy są na dnie częste i aby przetrwać, musisz być czujny. CZASEM JEDNAK KALKULATOR popełnia błąd. Nieregularność snu i odżywiania się może zaburzyć jego prawidłowe funkcjonowanie. Niepewność może zablokować jego tryby. Składające się z wielu części ciało musi działać jak dobrze nastrojona orkiestra. Każdy układ musi właściwie spełniać swoją rolę we właściwym czasie, bo inaczej pojawia się kakofonia i chaos. To dlatego rutyna jest czymś tak ważnym. Partie życia, które odgrywamy każdego dnia, muszą zostać zautomatyzowane. Należy uczynić je regularnymi nawykami tak, aby przestały być skomplikowane, a stały się proste i przewidywalne. Najwyraźniej objawia się to u małych dzieci, które są rozkoszne i zabawne, gdy ich harmonogram snu i posiłków jest stabilny, a dokuczliwe i nieznośne, gdy nie jest. Kładzenie się spać o tej samej godzinie każdego wieczora nie jest aż tak istotne, ale budzenie się o stałej porze to sprawa kluczowa. Depresji i nerwicy nie da się łatwo wyleczyć, jeżeli pacjent nie żyje według przewidywalnego dziennego harmonogramu. Układy, które minimalizują negatywne emocje, są ściśle zależne od właściwego, regularnego rytmu okołodobowego. Kolejną rzeczą, o którą pytam, jest śniadanie. Doradzam moim pacjentom jedzenie bogatego w tłuszcze i białko śniadania zaraz po przebudzeniu (żadnych prostych węglowodanów, żadnych cukrów, jako że są one trawione zbyt szybko i powodują gwałtowny skok i równie gwałtowny spadek poziomu cukru we krwi). Ludzie cierpiący na nerwicę i depresję są bardzo zestresowani, szczególnie jeżeli od jakiegoś czasu nie mają kontroli nad swoim życiem. W wyniku tego ich organizmy mają tendencję do nadmiernego wydzielania insuliny za każdym razem, gdy angażują się w dowolną skomplikowaną czy wymagającą czynność. Jeżeli robią to po przebudzeniu, bez śniadania i z pustym żołądkiem, nadmiar insuliny w ich układzie krwionośnym zmiata cały obecny tam cukier. Wchodzą w niebezpieczny stan hipoglikemii i stają się psychologicznie i fizjologicznie niestabilni[30]. Przez cały dzień. System zostanie zresetowany dopiero w czasie kolejnej dawki snu. Miałem wielu pacjentów, których zaburzenia lękowe zostały zredukowane poniżej klinicznego poziomu tylko dlatego, że zaczęli regularnie sypiać i jeść śniadania.
Flashcard 14
Jeśli ktoś w jakimś momencie życia zostaje boleśnie skrzywdzony – przechodzi traumę – kalkulator dominacji może ulec transformacji w taki sposób, że prawdopodobieństwo doświadczenia dodatkowego bólu wzrośnie, a nie spadnie. Ma to często miejsce w przypadku ludzi, obecnie dorosłych, którzy byli okrutnie nękani w dzieciństwie czy okresie dojrzewania. Stają się strachliwi i łatwo wytrącani z równowagi. Ich formą obrony staje się zamknięta, skulona postawa i unikanie kontaktu wzrokowego, interpretowanego jako wyzwanie. Oznacza to, że negatywne skutki zastraszania (obniżenia statusu i pewności siebie) mogą utrzymywać się także po tym, jak nękanie ustało[33]. W najprostszych przypadkach osoby, które w młodości miały niski status, dorastają i dochodzą do nowych, lepszych pozycji życiowych. Ale nie zdają sobie sprawy, że piętno z przeszłości pozostało. Ich adaptacja psychologiczna do wcześniejszych uwarunkowań, obecnie kontrproduktywna, przetrwała – i czyni ich bardziej zestresowanymi i niepewnymi niż to potrzebne. W przypadkach bardziej złożonych nabyte poczucie niższości czyni daną osobę bardziej zestresowaną niż wymaga tego sytuacja, a do tego jej wyuczona, uległa postawa nieustannie przyciąga uwagę jednego lub więcej prześladowców działających w świecie dorosłych. W takich sytuacjach psychologiczne konsekwencje przeszłego nękania zwiększają prawdopodobieństwo dalszego nękania w teraźniejszości (mimo że, ogólnie rzecz biorąc, z powodu dorosłości, nowego miejsca zamieszkania, zdobycia wykształcenia czy obiektywnej poprawy statusu – nie ma ku temu powodów).
Flashcard 15
Gdy zdolność do agresywnych reakcji wsadza się w kaftan bezpieczeństwa zbyt surowych standardów moralnych, ludzie chcący uchodzić za wyłącznie współczujących i altruistycznych (oraz naiwni i łatwi do wykorzystania) nie potrafią wywoływać w sobie autentycznego, słusznego gniewu koniecznego do samoobrony. Jeśli wszyscy wiedzą, że potrafisz komuś oddać – prawdopodobnie nigdy nie będziesz musiał.
Flashcard 16
Gdy potrafimy panować nad złością, zdolność do reakcji agresywnych redukuje, a nie zwiększa prawdopodobieństwo, że agresja faktycznie będzie konieczna. Jeśli powiesz „nie” na wczesnych etapach cyklu opresji, powiesz to w sposób przekonujący i potwierdzisz działaniem, zakres opresji ze strony napastnika zostanie ograniczony. Można powiedzieć, że siły tyranii rozprzestrzeniają się na obszary, które się im udostępnia. Osoby, które rezygnują z uzasadnionych reakcji podejmowanych w samoobronie, wystawiają się na nadużycia tak samo jak ludzie, którzy autentycznie nie są w stanie bronić swojej nietykalności z uwagi na faktyczną niezdolność do walki albo znaczącą przewagę wrogiej siły.
Flashcard 17
Nikt nie lubi gdy się nim pomiata, lecz mimo to ludzie często zbyt długo się na to godzą. Staram się sprawić, aby dostrzegli swój wewnętrzny sprzeciw wobec takich zachowań, a następnie, aby potraktowali go jako sygnał, że należy zabrać w tej sprawie głos lub coś zrobić (choćby dlatego, że wymaga tego sama uczciwość). Kolejnym krokiem jest uświadomienie im, że takie zdrowe reakcje stanowią barierę dla tyranii – zarówno na poziomie jednostki, jak i społeczeństwa. Gdy dochodzi do przebudzenia – gdy dawniej naiwni ludzie odkrywają w sobie zalążki zła i bestialstwa oraz zaczynają traktować samych siebie jako źródła niebezpieczeństwa (przynajmniej potencjalne) – ich strach maleje. Wykształcają większy szacunek dla samych siebie. Może nawet przestają tolerować prześladowania. Wiedzą już, że potrafią stawić opór, bo także są okrutni. Zdają sobie sprawę, że mogą i muszą zawalczyć o swoje, bo zaczynają rozumieć, jakimi potworami się staną, gdy tego nie zrobią – napędzani gniewem przeobrażą się w najbardziej przeraźliwe wersje samych siebie. Innymi słowy: jest niewielka różnica między zdolnością do okrucieństwa i destrukcji a siłą charakteru. Oto jedna z najtrudniejszych lekcji życia. Może i jesteś nieudacznikiem, a może i nie, lecz jeśli nim jesteś, nie musisz pozostawać nim już na zawsze. Być może masz po prostu złe nawyki. Może nawet należy cię uznać za jedno wielkie skupisko złych nawyków. Jednak nawet jeśli twojej marnej postury dorobiłeś się nie z własnej woli – nawet jeśli byłeś nielubiany i nękany w domu czy w szkole[36] – te czasy już minęły. Okoliczności się zmieniają. Jeśli nadal będziesz się słaniał i przyjmował postawę pokonanego homara, ludzie przypiszą ci niższy status i zainstalowany u podstawy twojego mózgu, prastary kalkulator, który dzielisz ze skorupiakami, przydzieli ci niską pozycję w hierarchii dominacyjnej. W rezultacie twój mózg będzie produkował mniej serotoniny. To uczyni cię mniej szczęśliwym, a bardziej przygnębionym, znerwicowanym i skłonnym do uległości wtedy, gdy powinieneś zawalczyć o swoje. Obniży to również twoje szanse na życie w dobrej okolicy, dostęp do najwyższej jakości zasobów i zdobycie zdrowej, atrakcyjnej partnerki czy partnera. Twoja skłonność do nadużywania alkoholu, kokainy lub innych używek wzrośnie, bo gdy przyszłość jawi się w ciemnych barwach, żyje się dniem dzisiejszym. Wzrośnie również twoja podatność na choroby serca, raka i demencję. Podsumowując: to po prostu kiepski wybór.
Flashcard 18
Takie pozytywne sprzężenia zwrotne dodatnie inicjowane językiem ciała mogą zadziałać również poza osobistymi ramami subiektywnych doświadczeń: w przestrzeni społecznej, którą dzielisz z innymi ludźmi. Jeżeli, na przykład, twoja postawa jest kiepska – jeśli snujesz się przygarbiony, z ramionami do przodu, klatką piersiową do wewnątrz, głową skierowaną w dół, sprawiając wrażenie małego, pokonanego i nieudolnego – będziesz się czuł mały, pokonany i nieudolny. Reakcje innych będą dodatkowo wzmacniać te odczucia. Ludzie, tak jak homary, oceniają innych i porównują się do nich, częściowo na podstawie postawy. Jeżeli zaprezentujesz się jako pokonany – ludzie będą cię traktować tak, jakbyś przegrywał. Jeżeli natomiast zaczniesz pilnować prostej postawy, stopniowo zmieni się również ich stosunek do ciebie.
Flashcard 19
pilnowanie prostych pleców i ramion ściągniętych do tyłu to coś więcej niż kwestia wyglądu zewnętrznego, ponieważ człowiek to nie tylko ciało. Jesteś także duszą – jesteś także umysłem. Wyprostowana postawa wymaga wyprostowania się w wymiarze metafizycznym. Wyprostowana postawa oznacza dobrowolną akceptację ciężaru własnego Istnienia. Twój układ nerwowy reaguje zupełnie inaczej, kiedy dobrowolnie stawiasz czoła wymogom życia. Nie szykujesz się, jak dotychczas, na katastrofę – teraz szykujesz się na wyzwanie. Nie kulisz się ze strachu, jak dotychczas, na widok smoka – zaczynasz dostrzegać złoto, którego strzeże. Występujesz naprzód, gotów zająć swoje miejsce w hierarchii dominacyjnej, okupować swoje terytorium, manifestując jednocześnie gotowość do jego obrony i ekspansji. Wszystko to może nastąpić w wymiarze praktycznym lub symbolicznym, jako odnowa fizyczna lub konceptualna.
Flashcard 20
A więc: zwracaj uwagę na swoją postawę. Przestań się snuć przygarbiony i oklapnięty. Mów to, co myślisz. Traktuj swoje marzenia tak, jakbyś miał do nich prawo – przynajmniej takie samo jak inni. Chodź z podniesioną głową i patrz daleko wprzód. Odważ się być groźny. Zachęcaj serotoninę, aby płynęła obficie przez sieć neuronową, która tak łaknie jej uspokajającego wpływu. Ludzie, w tym także ty sam, zaczną zakładać, że najwidoczniej jesteś kompetentny i zdolny (a przynajmniej nie będą automatycznie zakładać czegoś odwrotnego). Ośmielony pozytywnymi reakcjami, jakich nagle doświadczysz, przestaniesz być tak nerwowy i niespokojny. Łatwiej będzie ci skupić się na subtelnych społecznych sugestiach, które ludzie przesyłają sobie w trakcie komunikacji. Twoje rozmowy będą przebiegać płynniej i rzadziej przeplatać się z okresami niezręcznej ciszy. Wzrośnie liczba okazji do spotykania się z ludźmi, nawiązywania z nimi relacji i imponowania im. To wszystko sprawi nie tylko, że częściej będą ci się przytrafiać dobre rzeczy – lecz także, że te dobre rzeczy będą dawać ci więcej przyjemności, gdy się wydarzą. Wzmocniony i ośmielony – prędzej zaakceptujesz swoje Istnienie i zaczniesz pracować nad jego udoskonalaniem i rozwojem. Wzmocniony – być może zdołasz stać pewnie, nawet podczas ciężkiej choroby ukochanej osoby czy śmierci rodzica, będąc dodatkowo oparciem i źródłem siły dla innych, którzy w przeciwnym razie pogrążyliby się w rozpaczy. Ośmielony – wyruszysz w podróż życia, pozwolisz swemu światłu rozbłysnąć i podążysz za swoim prawowitym przeznaczeniem. Wówczas sens twojego życia może stać się wystarczającą obroną, która utrzyma na dystans niszczący wpływ rozpaczliwej śmiertelności. Wówczas będziesz zdolny zaakceptować przerażający ciężar Świata i odnaleźć przy tym radość. Szukaj inspiracji w zwycięskim homarze, z jego trzystu pięćdziesięcioma milionami lat praktycznej mądrości. Pilnuj sylwetki. Plecy proste, ramiona wyciągnięte.
Flashcard 21
Zasada 2 - Traktuj siebie tak, jak traktujesz osoby, na których ci zależy
Flashcard 22
Prawdy naukowe zyskały status nadrzędnych zaledwie pięćset lat temu, na skutek prac Francisa Bacona, Kartezjusza i Izaaka Newtona.
Flashcard 23
Prawdy naukowe zyskały status nadrzędnych zaledwie pięćset lat temu, na skutek prac Francisa Bacona, Kartezjusza i Izaaka Newtona. Tymczasem ludzie żyjący w zamierzchłych czasach, w których zrodziły się epopeje, tak fundamentalne dla naszej kultury, znacznie większą wagę przykładali do reguł, które warunkowały przetrwanie (i w konsekwencji interpretowali świat w sposób współmierny do tego celu), niż do czegoś bliskiego współczesnej koncepcji obiektywnej prawdy. Rzecz w tym, że to, czego subiektywnie doświadczamy, łatwiej porównać do powieści czy filmu niż do naukowego opisu fizycznej rzeczywistości. To dramat życiowych doświadczeń – tragiczna, osobista śmierć twojego ojca w porównaniu do śmierci formalnie stwierdzonej w szpitalnych dokumentach; rozpacz po rozpadzie pierwszej miłości; pustka pozostała po zaprzepaszczonych marzeniach; radość na widok sukcesu twojego dziecka.
Flashcard 24
NAUKOWY ŚWIAT ZŁOŻONY Z MATERII można zredukować, w pewnym sensie, do jego podstawowych składowych: cząsteczek, atomów czy kwarków. Jednak w świecie doświadczeń także można wyróżnić pewne podstawowe elementy, które wchodzą ze sobą w interakcje kształtujące życiową opowieść. Jednym z nich jest chaos. Drugim – porządek. Trzecim (bo są trzy elementy) jest proces, który łączy pierwsze dwa, i który wydaje się tożsamy z tym, co współcześnie nazywamy świadomością. To nasza wieczna podległość dwóm pierwszym elementom – chaosowi i porządkowi – sprawia, że wątpimy w sens i wartość życia. To ona podpowiada nam: „daj sobie spokój”. To przez nią przestajemy o siebie dbać. Jedynym możliwym wyjściem z tej niepożądanej sytuacji jest właściwe zrozumienie trzeciego elementu.
Flashcard 25
NAUKOWY ŚWIAT ZŁOŻONY Z MATERII można zredukować, w pewnym sensie, do jego podstawowych składowych: cząsteczek, atomów czy kwarków. Jednak w świecie doświadczeń także można wyróżnić pewne podstawowe elementy, które wchodzą ze sobą w interakcje kształtujące życiową opowieść. Jednym z nich jest chaos. Drugim – porządek. Trzecim (bo są trzy elementy) jest proces, który łączy pierwsze dwa, i który wydaje się tożsamy z tym, co współcześnie nazywamy świadomością. To nasza wieczna podległość dwóm pierwszym elementom – chaosowi i porządkowi – sprawia, że wątpimy w sens i wartość życia. To ona podpowiada nam: „daj sobie spokój”. To przez nią przestajemy o siebie dbać. Jedynym możliwym wyjściem z tej niepożądanej sytuacji jest właściwe zrozumienie trzeciego elementu. Chaos to domena ignorancji. To niezbadane terytorium. Chaos to wszystko to, co wykracza, wiecznie i nieustannie, poza granice wszelkich państw, idei czy dyscyplin. To nieznajomy, obcokrajowiec, członek innego gangu, szmer słyszany nocą w zaroślach, potwór czający się pod naszym łóżkiem, skłonność do ataków gniewu u twojej mamy, choroba twojego dziecka. Chaos to rozpacz i trwoga, które odczuwasz po tym, jak zostałeś zdradzony przez bliską osobę. To miejsce, w które trafiasz, gdy wszystko wokół się wali; gdy umierają twoje marzenia, gdy twoja kariera zawodowa rozsypuje się jak domek z kart, gdy rozpada się twoje małżeństwo. To podziemia, zaświaty, mityczne lochy, gdzie smok współistnieje ze złotem, którego strzeże. Chaos otacza nas wszędzie tam, gdzie czujemy się zagubieni, oraz zawsze wtedy, gdy robimy coś, o czym nie mamy pojęcia. Chaos to, krótko mówiąc, wszystkie rzeczy i sytuacje, których nie znamy lub nie rozumiemy.
Flashcard 26
NAUKOWY ŚWIAT ZŁOŻONY Z MATERII można zredukować, w pewnym sensie, do jego podstawowych składowych: cząsteczek, atomów czy kwarków. Jednak w świecie doświadczeń także można wyróżnić pewne podstawowe elementy, które wchodzą ze sobą w interakcje kształtujące życiową opowieść. Jednym z nich jest chaos. Drugim – porządek. Trzecim (bo są trzy elementy) jest proces, który łączy pierwsze dwa, i który wydaje się tożsamy z tym, co współcześnie nazywamy świadomością. To nasza wieczna podległość dwóm pierwszym elementom – chaosowi i porządkowi – sprawia, że wątpimy w sens i wartość życia. To ona podpowiada nam: „daj sobie spokój”. To przez nią przestajemy o siebie dbać. Jedynym możliwym wyjściem z tej niepożądanej sytuacji jest właściwe zrozumienie trzeciego elementu. Chaos to domena ignorancji. To niezbadane terytorium. Chaos to wszystko to, co wykracza, wiecznie i nieustannie, poza granice wszelkich państw, idei czy dyscyplin. To nieznajomy, obcokrajowiec, członek innego gangu, szmer słyszany nocą w zaroślach, potwór czający się pod naszym łóżkiem, skłonność do ataków gniewu u twojej mamy, choroba twojego dziecka. Chaos to rozpacz i trwoga, które odczuwasz po tym, jak zostałeś zdradzony przez bliską osobę. To miejsce, w które trafiasz, gdy wszystko wokół się wali; gdy umierają twoje marzenia, gdy twoja kariera zawodowa rozsypuje się jak domek z kart, gdy rozpada się twoje małżeństwo. To podziemia, zaświaty, mityczne lochy, gdzie smok współistnieje ze złotem, którego strzeże. Chaos otacza nas wszędzie tam, gdzie czujemy się zagubieni, oraz zawsze wtedy, gdy robimy coś, o czym nie mamy pojęcia. Chaos to, krótko mówiąc, wszystkie rzeczy i sytuacje, których nie znamy lub nie rozumiemy. Porządek, z drugiej strony, to terytorium zbadane. To istniejąca od setek milionów lat hierarchia miejsc, pozycji i władzy. To struktura społeczeństwa. To także struktura biologiczna – o tyle, o ile jesteśmy przystosowani do struktury społeczeństwa. Porządek to nasze plemię, religia, ciepło i światło palącego się ogniska, nasz dom i kraj. To wygodny, bezpieczny salon, gdzie słychać dźwięk drewna palącego się w kominku i odgłosy bawiących się dzieci. To flaga państwowa. To wartość waluty. Porządek to podłoga pod twoimi stopami i twój plan na kolejny dzień. To doniosłość tradycji, rzędy ławek w szkolnej sali, pociąg odjeżdżający o czasie, zegar i kalendarz. Porządek to normy społeczne, które akceptujemy i których przestrzegamy, to wzajemna uprzejmość między cywilizowanymi nieznajomymi, cienka pokrywa lodowa, po której jeździmy na łyżwach. Porządek to miejsce, w którym bieg codziennego życia pokrywa się z naszymi oczekiwaniami; w którym wszystko kończy się tak, jak tego chcieliśmy. Jednak, gdy wymóg pewności, standaryzacji i jednomyślności staje się wszechogarniający i przesadzony, porządek może przerodzić się w tyranię i stagnację.
Flashcard 27
Gdy wszystko wokół jest pewne, znajdujemy się w stanie porządku. Jesteśmy w nim, gdy sprawy toczą się zgodnie z planem, bez niespodziewanych problemów. W domenie porządku wszystko przebiega tak, jak chciałby tego Bóg. Lubimy tam być. Lubimy środowisko, które dobrze znamy. Gdy panuje porządek, możemy myśleć długoterminowo. Nasza sytuacja jest stabilna, a my jesteśmy spokojni i pewni siebie. Dlatego też rzadko decydujemy się opuścić miejsca – geograficzne czy myślowe – które rozumiemy i dlatego nie lubimy, gdy jesteśmy do tego zmuszeni lub odbywa się to samoistnie, dziełem przypadku.
Flashcard 28
Gdy wysyłasz wypełnione zeznanie podatkowe – oto porządek. Gdy Urząd Skarbowy przysyła ci powiadomienie o kontroli – oto chaos. Większość ludzi wolałaby paść ofiarą napadu niż kontroli skarbowej. Przed zniszczeniem World Trade Center jedenastego września 2001 roku panował porządek. Natychmiast po tym pojawił się chaos. Wszyscy to poczuli. Niepewność wisiała w powietrzu. Co dokładnie zostało zniszczone? Niewłaściwe pytanie. Należy zapytać: co przetrwało?
Flashcard 29
Chaos to głębia oceanu, w którą Pinokio musiał się zapuścić, aby uratować swojego ojca przed straszliwym wielorybem Monstro. Wyprawa w ciemność i ocalenie taty to najtrudniejsza rzecz, jaką marionetka musiała wykonać na drodze do stania się prawdziwym chłopcem; na drodze do uwolnienia się od pokus oszustwa, udawania, wiktymizacji, impulsywnych przyjemności i totalitarnego zniewolenia; na drodze do zajęcia swojego miejsca na świecie jako prawdziwe Istnienie.
Flashcard 30
Byty osobowe, które nauczyliśmy się postrzegać, istniały w przewidywalnych formach i w typowych, hierarchicznych konfiguracjach od zawsze, służąc wszelkim celom i intencjom. Na przykład: od miliarda lat można je dzielić na męskie i żeńskie. To sporo czasu. Podział życia na jego dwie bliźniacze płcie nastąpił przed ewolucją zwierząt wielokomórkowych. Okres pięciokrotnie krótszy, lecz nadal niewyobrażalnie odległy w czasie, dzieli nas od momentu, w którym pojawiły się ssaki, zwierzęta charakteryzujące się wzmożoną opieką nad swoimi młodymi. Wobec tego kategorie „rodziców” i „dzieci” istnieją od dwustu milionów lat. To dłużej niż istnieją ptaki. I kwiaty. To nie miliard lat, ale to nadal sporo czasu. Wystarczająco dużo, aby kategorie takie jak „męskość” i „żeńskość” oraz „rodzic” i „dziecko” służyły za kluczowe i fundamentalne elementy środowiska, do którego się przystosowywaliśmy. W konsekwencji kategorie te są dla nas kategoriami naturalnymi, głęboko zakorzenionymi w naszych strukturach percepcyjnych, emocjonalnych i motywacyjnych. Nasze umysły są dużo starsze niż nasz gatunek. Nasze kategorie również. Naszą najbardziej podstawową kategorią – w pewnym sensie równie starą jak sam akt seksualny – wydaje się być kategoria płci: męskiej i żeńskiej. Prawdopodobnie byliśmy niejako naturalnie wyposażeni w prymitywną wiedzę o tej trwałej, twórczej opozycji – i zaczęliśmy interpretować wszystko przez jej pryzmat[46].
Flashcard 31
Taoistyczne zestawienie yin i yang, na przykład, nie przedstawia jedynie chaosu i porządku jako fundamentalnych elementów Istnienia – mówi także, jak należy postępować. Droga, taoistyczna ścieżka życia, ukazana jest w postaci (lub istnieje na) granicy między bliźniaczymi wężami. Droga to ścieżka właściwego Istnienia. To ta sama droga, o której wspomina Chrystus w Ewangelii wg świętego Jana 14:6: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem”[56]. Ta sama idea pojawia się w Ewangelii wg świętego Mateusza 7:14: „Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!”[57]. Od tysiącleci zamieszkujemy porządek otoczony chaosem. Od tysiącleci trzymamy się terytoriów odkrytych otoczonych obszarami niespenetrowanymi. Doświadczamy czegoś wyczuwalnie istotnego, gdy czujnie poruszamy się pomiędzy nimi. Jesteśmy przystosowani, w najgłębszym darwinowskim sensie, nie do świata przedmiotów, lecz do meta-rzeczywistości porządku i chaosu, yang i yin. Chaos i porządek tworzą odwieczne, transcendentne środowisko ludzkiego życia. Przez ujarzmienie tego fundamentalnego dualizmu osiągamy równowagę: jedną nogą pewnie stoimy w porządku i bezpieczeństwie, drugą wkraczamy zaś w chaos, możliwości, rozwój i przygodę. Gdy życie nagle staje się intensywne, porywające i znaczące; gdy czas leci, a ty jesteś tak pochłonięty tym, co robisz, że w ogóle nie zauważasz jego upływu – to właśnie wtedy znajdujesz się dokładnie na granicy między porządkiem i chaosem. Subiektywny sens, jaki wtedy odczuwamy, jest reakcją naszego neurologicznego, instynktownego, ugruntowanego w ewolucji „ja”, a ta reakcja wskazuje, że dbamy o stabilność, lecz także zabiegamy o ekspansję rozpoznanego, zamieszkałego terytorium, naszej przestrzeni osobistej, społecznej i naturalnej. Właśnie w tym stanie należy być. Jesteś w nim, gdy wiesz, że to, czym się zajmujesz, jest ważne. Podpowiada ci to muzyka podczas słuchania – a, być może, jeszcze wyraźniej podczas tańczenia – gdy jej warstwy rytmiczne, przewidywalność i nieprzewidywalność nałożone na siebie sprawiają, że czujesz, jak z głębi twojego Istnienia wyłania się coś naprawdę znaczącego.
Flashcard 32
Chaos i porządek są elementami fundamentalnymi, ponieważ każda przeżyta sytuacja (a nawet każda sytuacja życiowa, jaką jesteśmy sobie w stanie wyobrazić) składa się z nich obu. Nieważne, gdzie jesteśmy i co robimy: zawsze są rzeczy, które potrafimy rozpoznać, przewidzieć i wykorzystać, oraz rzeczy, których nie znamy i nie rozumiemy. Nieważne, kim jesteśmy – koczownikiem z pustyni Kalahari czy bankierem z Wall Street – na pewne rzeczy mamy wpływ, a na inne nie. Właśnie dlatego członkowie obu tych grup rozumieją te same mity i myślą w ramach tych samych odwiecznych prawd. Porządek nie wystarczy. Nie można cały czas żyć stabilnie, bezpiecznie i niezmiennie, ponieważ uniemożliwia to poznanie nowych, ważnych rzeczy. Z drugiej strony z chaosem nie można przesadzać. Nie stawiajmy się w sytuacji, gdzie przez zbyt długi czas będziemy musieli tolerować ciężar lęku i niepewności, które towarzyszą nam, gdy poruszamy się po niepewnym gruncie. Złotym środkiem jest umieszczenie jednej nogi w otoczeniu, które znamy i rozumiemy, a drugiej w otoczeniu, które właśnie odkrywamy i poznajemy. Wtedy znajdujemy się w pozycji, gdzie groza życia jest pod kontrolą i czujemy się bezpiecznie, ale jesteśmy jednocześnie czujni, zaangażowani i podekscytowani. W pozycji, która jest pewna, ale gdzie ciągle można coś odkryć i jest miejsce na postawienie kolejnego kroku. To tam należy szukać sensu życia.
Flashcard 33
Nawet najbardziej sumienni rodzice nie mogą w pełni ochronić swoich dzieci, choćby zamknęli je w piwnicy, z dala od alkoholu, narkotyków i pornografii internetowej. W tym ekstremalnym przypadku nadopiekuńczy, zbyt ostrożny rodzic jedynie umieszcza samego siebie w miejscu innych tragicznych problemów życiowych. To tego dotyczy słynny koszmar Freuda i Edypa[62]. Znacznie lepiej jest tych, którymi się opiekujesz, uczynić kompetentnymi – niż wiecznie ich chronić.
Flashcard 34
tak oto wracamy (wreszcie) do pytania postawionego na początku: dlaczego ktoś miałby wykupić i skrupulatnie podawać swojemu psu leki przepisane przez weterynarza, skoro nie robiłby tego w przypadku własnej choroby? Wszystkie rozważane przez nas jak dotąd negatywne cechy człowieka odnoszą się nie tylko do nas samych, lecz do wszystkich ludzi. Stanowią jedynie uogólnienia na temat ludzkiej natury. Jednak o nas samych wiemy znacznie więcej niż o innych. Ludzie, którzy nas znają, widzą w nas wiele wad, to prawda. Ale tylko my znamy pełny zakres naszych niedoskonałości, niegodziwych myśli i podłych występków. Nikt nie jest równie świadomy ułomności naszych ciał i umysłów, co my sami. Nikt nie ma tylu powodów, aby uznać cię za osobę żałosną i godną litości – a rezygnując z czegoś, co mogłoby ci pomóc, masz możliwość ukarania się za wszystkie swoje braki. Natomiast pies – niewinny, nieszkodliwy, nieświadomy niczego pies – zdecydowanie bardziej zasługuje na opiekę. Psy to drapieżniki. Tak samo koty. Zabijają inne zwierzęta, a następnie je zjadają. Nie brzmi to dobrze. Ale – mimo to – jesteśmy skłonni brać je na zwierzęta domowe, opiekować się nimi i regularnie podawać im lekarstwa, gdy zachorują. Dlaczego? Ponieważ choć są drapieżnikami – to taka po prostu jest ich natura. Nie ponoszą za to odpowiedzialności. Są głodne, a nie złe. Nie mają rozumu czy kreatywności – a przede wszystkim samoświadomości – niezbędnych dla wystąpienia natchnionego okrucieństwa człowieka. Dlaczego nie? To proste. Inaczej niż my, drapieżniki nie rozumieją swoich podstawowych słabości, swojej podatności na obrażenia, ból i śmierć. My z kolei wiemy dokładnie, jak, gdzie i dlaczego możemy zostać zranieni. To zresztą świetna definicja samoświadomości. Zdajemy sobie sprawę z naszej bezbronności, skończoności i śmiertelności. Odczuwamy ból, wstręt do samych siebie, wstyd, strach – i wiemy o tym. Wiemy, co sprawia, że cierpimy. Wiemy, jak wzbudzić w sobie lęk i wyrządzić sobie krzywdę – a to oznacza, że wiemy również, jak terroryzować i krzywdzić innych. Wiemy, że jesteśmy nadzy i jak ta nagość naraża nas na niebezpieczeństwo – dzięki czemu wiemy też, że inni są nadzy oraz że można to wykorzystać.
Flashcard 35
tak oto wracamy (wreszcie) do pytania postawionego na początku: dlaczego ktoś miałby wykupić i skrupulatnie podawać swojemu psu leki przepisane przez weterynarza, skoro nie robiłby tego w przypadku własnej choroby? Wszystkie rozważane przez nas jak dotąd negatywne cechy człowieka odnoszą się nie tylko do nas samych, lecz do wszystkich ludzi. Stanowią jedynie uogólnienia na temat ludzkiej natury. Jednak o nas samych wiemy znacznie więcej niż o innych. Ludzie, którzy nas znają, widzą w nas wiele wad, to prawda. Ale tylko my znamy pełny zakres naszych niedoskonałości, niegodziwych myśli i podłych występków. Nikt nie jest równie świadomy ułomności naszych ciał i umysłów, co my sami. Nikt nie ma tylu powodów, aby uznać cię za osobę żałosną i godną litości – a rezygnując z czegoś, co mogłoby ci pomóc, masz możliwość ukarania się za wszystkie swoje braki. Natomiast pies – niewinny, nieszkodliwy, nieświadomy niczego pies – zdecydowanie bardziej zasługuje na opiekę. Psy to drapieżniki. Tak samo koty. Zabijają inne zwierzęta, a następnie je zjadają. Nie brzmi to dobrze. Ale – mimo to – jesteśmy skłonni brać je na zwierzęta domowe, opiekować się nimi i regularnie podawać im lekarstwa, gdy zachorują. Dlaczego? Ponieważ choć są drapieżnikami – to taka po prostu jest ich natura. Nie ponoszą za to odpowiedzialności. Są głodne, a nie złe. Nie mają rozumu czy kreatywności – a przede wszystkim samoświadomości – niezbędnych dla wystąpienia natchnionego okrucieństwa człowieka. Dlaczego nie? To proste. Inaczej niż my, drapieżniki nie rozumieją swoich podstawowych słabości, swojej podatności na obrażenia, ból i śmierć. My z kolei wiemy dokładnie, jak, gdzie i dlaczego możemy zostać zranieni. To zresztą świetna definicja samoświadomości. Zdajemy sobie sprawę z naszej bezbronności, skończoności i śmiertelności. Odczuwamy ból, wstręt do samych siebie, wstyd, strach – i wiemy o tym. Wiemy, co sprawia, że cierpimy. Wiemy, jak wzbudzić w sobie lęk i wyrządzić sobie krzywdę – a to oznacza, że wiemy również, jak terroryzować i krzywdzić innych. Wiemy, że jesteśmy nadzy i jak ta nagość naraża nas na niebezpieczeństwo – dzięki czemu wiemy też, że inni są nadzy oraz że można to wykorzystać. Tylko człowiek mógł wpaść na pomysł łamania kołem, żelaznej dziewicy czy hiszpańskich butów. Tylko człowiek może krzywdzić dla samego krzywdzenia. To najlepsza definicja zła, jaką udało mi się sformułować. Zwierzęta nie są do tego zdolne, ale ludzie, ze swymi potwornymi, półboskimi możliwościami, z pewnością tak. W ludziach drzemie olbrzymi potencjał do czynienia zła. To cecha unikalna w świecie organizmów żywych. Potrafimy i nie wahamy się pogarszać sytuacji, dobrowolnie, dysponując pełną wiedzą o tym, co robimy (czasem też przypadkowo bądź świadomie odrzucając tę wiedzę). Biorąc pod uwagę tę okropną zdolność, tę skłonność do odrażających czynów, nie ma co się dziwić, że trudno nam zdobyć się na wysiłek i o siebie zadbać – czy nawet: że powątpiewamy w wartość wszelkiej ludzkiej działalności.
Flashcard 36
Łatwo wierzyć, że ludzie są aroganccy, samolubni i zawsze dbają o własny interes. Cynizm stojący za powszechnością tej opinii jest popularny i widoczny wszędzie wokół. Tymczasem wielu ludzi takie nastawienie do świata wcale nie cechuje. Doskwiera im odwrotny problem: dźwigają przerastający ich ciężar wstydu, wstrętu i pogardy dla samych siebie. Z tego powodu, zamiast narcystycznie przeceniać swoje własne znaczenie, uznają się za bezwartościowych, a w konsekwencji nie dbają o siebie z właściwym zaangażowaniem i motywacją. Ludzie często nie wierzą, że zasługują na najlepszą opiekę. Są zbyt świadomi własnych wad i ułomności, tych prawdziwych i tych przesadzonych, wstydzą się ich i powątpiewają we własną wartość. Uważają, że inni nie powinni cierpieć – i skłonni są pilnie, altruistycznie pracować, aby ulżyć im w ich bólu. Taką dobrotliwością obdarzają nawet domowe zwierzęta – ale nie tak łatwo samych siebie. Prawdą jest, że idea szlachetnego poświęcenia się dla innych jest głęboko zakorzeniona w kulturze Zachodu (przynajmniej o tyle, o ile ta kształtowała się pod wpływem chrześcijaństwa, zachęcającego do naśladowania Chrystusa, który zdobył się na akt ostatecznego poświęcenia). Złotą regułę etyczną można zatem interpretować jako „poświęcaj siebie dla innych”. Jednak archetypiczna śmierć Jezusa ma służyć za przykład, jak z heroizmem zaakceptować skończoność, zdradę i tyranię – jak iść u boku Boga mimo tragicznej i zawstydzającej wiedzy o nas samych – nie zaś za przykazanie, aby gnębić samego siebie w służbie innym. Poświęcić się Bogu (lub, jak ktoś woli, najwyższemu Dobru) nie oznacza milcząco i ochotniczo cierpieć, podczas gdy jakiś człowiek lub organizacja żądają od nas więcej niż oferują w zamian. Taka postawa równałaby się popieraniu tyranii i pozwalaniu na traktowanie siebie jak niewolnika. Nie ma nic godnego pochwały w uleganiu tyranowi, nawet jeśli tym tyranem jesteśmy my sami.
Flashcard 37
Od Carla Junga, słynnego szwajcarskiego psychologa podświadomości, nauczyłem się dwóch arcyistotnych rzeczy na temat złotej reguły, brzmiącej zależnie od wersji: „traktuj innych tak, jak ty chciałbyś być traktowany” albo „miłuj bliźniego jak siebie samego”. Po pierwsze, te stwierdzenia nie mają nic wspólnego z byciem miłym. Po drugie, oba są równaniami, a nie nakazami. Jako czyjś przyjaciel, członek rodziny czy partner, jestem moralnie zobligowany do negocjowania we własnym imieniu równie uparcie, co oni w swoim. W przeciwnym wypadku ja skończę jako niewolnik, a oni jako tyrani. Co w tym dobrego? Każda relacja jest zdrowsza, gdy obie strony są silne. Co więcej, jest niewielka różnica między postawieniem się a zawalczeniem o swoje, gdy jesteśmy przez kogoś zastraszani czy w inny sposób dręczeni, a postawieniem się i zabraniem głosu w imieniu kogoś innego, kto tego potrzebuje. Jak zauważył Jung: chodzi o akceptację i miłość dla grzesznika, którym sam jesteś, a jednocześnie przebaczenie i pomoc komuś niedoskonałemu i błądzącemu. Jak twierdzi sam Bóg (zgodnie z Biblią): „Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę”[76]. Według tej filozofii nie należysz jedynie do siebie. Nie jesteś jedynie swoją własnością, którą możesz maltretować. A to dlatego, że twoje Istnienie jest nierozerwalnie splecione z Istnieniem innych i gdy właściwie o siebie nie zadbasz, możesz obciążyć przykrymi konsekwencjami swoich zaniedbań osoby trzecie. Najskrajniejszym przykładem są samobójstwa, na skutek których bliscy osób, które odebrały sobie życie, latami zmagają się z wyrzutami sumienia, traumą i osamotnieniem.
Flashcard 38
W mojej praktyce klinicznej zachęcam pacjentów, aby cenili samych siebie oraz bliskich za produktywne życie oraz za autentyczną troskę i życzliwość, jaką manifestują względem innych. Ludzie są tak dręczeni przez niedoskonałość i skończoność Istnienia, że zdumiewa mnie, jak w ogóle mogą być zdolni postępować właściwie i zwracać uwagę na coś więcej niż własne korzyści. A jednak czyni to wystarczająco wielu z nich, abyśmy mogli cieszyć się centralnym ogrzewaniem, bieżącą wodą, nieskończonymi mocami obliczeniowymi, energią elektryczną, obfitością żywności, a nawet możliwością kontemplowania społeczeństwa czy natury. Cała ta skomplikowana maszyneria, która chroni nas przed mrozem, głodem i śmiercią z pragnienia nieustannie podąża w kierunku awarii i niesprawności – zgodnie z zasadą entropii – i jedynie stała czujność porządnych i dzielnych sprawia, że funkcjonuje tak niezawodnie.
Flashcard 39
Niektórzy ludzie staczają się do piekła frustracji i nienawiści, jednak większość, mimo cierpienia, porażek, rozczarowania, niedoskonałości i brzydoty – nie godzi się na to. Jeszcze raz podkreślę: trzeba być ślepym, aby nie dostrzegać doniosłości tego faktu.
Flashcard 40
traktując siebie tak, jak traktujesz osoby, na których ci zależy, zwracasz uwagę na to, co dla ciebie rzeczywiście dobre. Nie na to, „czego chcesz”. Nie na to, co „uczyni cię szczęśliwym”. Za każdym razem, gdy dajemy dziecku słodycze, sprawiamy, że jest szczęśliwe. Nie znaczy to jednak, że powinniśmy ciągle dawać dziecku słodycze. „Szczęśliwy” nie jest synonimem „dobrego”. Musimy uczyć dzieci, aby myły zęby. Musimy skłaniać, je aby ubrały ciepłą kurtkę, gdy zimą wychodzą na dwór, bez względu na to, jak zaciekle protestują. Musimy pomóc dzieciom wyrosnąć na szlachetne, odpowiedzialne, świadome istoty zdolne do pełnej wzajemności – zdolne dbać o siebie samych i o innych, skutecznie i z podniesionym czołem pokonywać życiowe przeszkody. Dlaczego siebie samego miałbyś traktować choćby odrobinę gorzej?
Flashcard 41
Musisz ustalić, dokąd zmierzasz, aby móc walczyć o marzenia; aby nie skończyć rozżalonym, mściwym i okrutnym. Musisz wyartykułować swoje racje, aby odpierać próby wykorzystania cię; aby w pracy i czasie wolnym czuć się spokojnie i przyjemnie. Musisz nauczyć się ostrożnej dyscypliny. Musisz dotrzymywać obietnic, które sobie składasz, i odpowiednio się nagradzać, abyś samemu sobie ufał i sam siebie motywował. Musisz określić, jak postępować względem siebie tak, aby stać się i już na zawsze pozostać dobrym człowiekiem. Będzie to twoja osobista cegiełka w budowie lepszego świata. Niebo samo z siebie się przecież nie pojawi. Będziemy musieli zapracować, aby nastało, i wzmocnić samych siebie, aby stawić czoła zabójczym cherubom dzierżącym ognisty miecz sądu, którym Bóg nakazał strzec jego bram. Nie lekceważ potęgi wizji i celu. To przemożne siły zdolne przekształcać nieprzekraczalne, wydawałoby się, przeszkody w drożne szlaki pełne szans i możliwości. Wzmocnijmy jednostkę. Zacznijmy od nas samych. Zadbaj o siebie. Zdefiniuj, kim jesteś. Pracuj nad swoją osobowością. Wybierz swój cel i wyartykułuj swoje Istnienie. Jak wspaniale ujął to wybitny dziewiętnastowieczny filozof niemiecki Friedrich Nietzsche: „Jeśli mamy dlaczego? swojego życia, to godzimy się z niemal każdym jak?”[79]. Zacznij od traktowania siebie tak, jak traktujesz osoby, na których ci zależy.
Flashcard 42
Zasada 3 - Przyjaźnij się z ludźmi, którzy życzą ci jak najlepiej
Flashcard 43
Czekaliśmy na Godota[80]?
Flashcard 44
Co sprawiło, że Chris, John i Ed nie byli zdolni (lub, co gorsza, być może nie chcieli) odciąć się od przeszłości, zmienić towarzystwa na inne i spróbować odmienić swojego życia na lepsze? Czy musiało tak być – czy była to konsekwencja ich własnych ograniczeń, wrodzonych wad czy traumatycznych doświadczeń z przeszłości? Co by nie mówić, ludzie różnią się od siebie pod wieloma względami, które wydają się zasadnicze i deterministyczne. Różnimy się pod względem inteligencji, która w olbrzymiej mierze odpowiada za zdolność do uczenia się i wyciągania wniosków. Różnimy się pod względem osobowości. Niektórzy są aktywni, inni pasywni. Niektórzy nerwowi, inni spokojni. Na każdego człowieka dążącego do osiągnięcia swoich celów przypada ktoś leniwy. Stopień, w jakim różnice te są nieodwracalnie zakorzenione w naszej naturze, jest większy, niż zakładają (a raczej łudzą się) optymiści. Kolejny czynnik to choroby nabyte, fizyczne i psychiczne, zdiagnozowane i niewykryte, które dodatkowo ograniczają lub kształtują nasze życie.
Flashcard 45
Czasem gdy ludzie mają o sobie niskie mniemanie – albo, być może, gdy odmawiają wzięcia na siebie odpowiedzialności za własne życie – wybierają na swoich znajomych osoby o problematycznej przeszłości. Tacy ludzie nie uważają, że zasługują na cokolwiek lepszego – nie próbują więc sięgać po lepsze. A może po prostu nie chcą zawracać sobie głowy zdyscyplinowaniem, jakiego wymaga przestrzeganie wysokich standardów moralnych. Freud nazywał to „przymusem powtarzania”. Miał na myśli podświadomy popęd do ponownego przeżywania nieprzyjemnych sytuacji z przeszłości – czasem być może po to, żeby dokładniej odtworzyć te sytuacje, czasem w ramach prób dowiedzenia swojej władzy lub kontroli czy wreszcie z braku alternatyw. Ludzie kreują swoje własne światy – przy pomocy narzędzi, które mają akurat pod ręką. Korzystanie z niewłaściwych narzędzi daje niewłaściwe rezultaty. Wielokrotne korzystanie z niewłaściwych narzędzi jedynie te niewłaściwe rezultaty powiela. W ten sposób ludzie, którzy nie wyciągają wniosków z przeszłości, skazują się na ich powtarzanie. W pewnym stopniu to los, w pewnym… niechęć do nauki? Odmowa wiedzy? Motywowana odmowa wiedzy?
Flashcard 46
LUDZIE WYBIERAJĄ NA ZNAJOMYCH osoby toksyczne także z innych powodów. Czasem ich motywacją jest chęć niesienia pomocy komuś zagubionemu. To postawa typowa dla ludzi młodych, choć taki pęd spotyka się również u osób starszych, które cechuje przesadna ugodowość, naiwność lub wręcz rozmyślna ślepota na zło. Ktoś może się nie zgodzić i stwierdzić, że jak najsłuszniejszym jest widzieć w ludziach to, co w nich najlepsze, i że chęć pomagania jest najwyższą wartością. Rzecz w tym, że nie każdy, komu się nie wiedzie, jest ofiarą; nie każdy, kto żyje na dnie, pragnie się podnieść, choć wielu rzeczywiście chce i wielu się to udaje. Niemniej jednak ludzie często akceptują lub nawet potęgują cierpienia, swoje własne oraz innych, o ile tylko mogą przedstawiać je jako dowody niesprawiedliwości świata. Pośród uciskanych nie brakuje takich, którzy sami odpowiadają za swoją pozycję społeczną. To najłatwiejsza droga, jaką mamy do wyboru w danym momencie. Niestety w dłuższej perspektywie prowadzi do piekła.
Flashcard 47
Co daje ci pewność, że twoje próby podźwignięcia kogoś w górę nie zepchną go – lub ciebie – dalej w dół? Wyobraź sobie osobę odpowiedzialną za kierowanie zespołem wybitnych profesjonalistów, z których każdy z entuzjazmem zabiega o realizację wspólnego celu. Ciężko pracują, są kreatywni, wspierają się nawzajem. Ich przełożonemu, prywatnie, zależy na losie kogoś problematycznego, kto nie radzi sobie w życiu. Nie chcąc pozostać obojętnym, pełen dobrych intencji menedżer załatwia podopiecznemu pracę w swoim wybitnym zespole, licząc, że weźmie on przykład z jego członków i zmieni swoje postępowanie. Co następuje? Literatura psychologiczna jest w tej kwestii bezsporna[86]. Czy zagubiony intruz zwiera szyki i dostosowuje się do obowiązujących standardów? Nie. Zamiast tego degeneracji ulega cały zespół. Nowicjusz pozostaje cyniczny, arogancki i impulsywny. Narzeka. Obija się. Nie zjawia się na ważnych spotkaniach. Zaniedbuje swoje obowiązki, czym powoduje opóźnienia, które muszą być nadrabiane przez resztę grupy. Mimo to zarabia tyle samo co inni. U ciężko pracujących członków zespołu pojawia się poczucie niesprawiedliwości. „Dlaczego miałbym nadal pracować ponad siły, żeby tylko dokończyć ten projekt – myśli każdy z nich – skoro ten nowy ma to gdzieś i w ogóle się nie przykłada?”. To samo dzieje się, gdy młodociany chuligan umieszczony zostaje przez szkolnych psychologów pośród relatywnie cywilizowanych rówieśników. To łobuzerstwo się szerzy, a nie przyzwoitość[87]. Droga w dół jest łatwiejsza niż w górę.
Flashcard 48
Być może pomagasz komuś, ponieważ jesteś silną, hojną, dobrze zorganizowaną osobą, która po prostu czuje, że tak należy postępować. Ale możliwe jest również – i chyba bardziej prawdopodobne – że zwyczajnie szukasz sposobu, aby zwrócić uwagę na twoje niewyczerpalne rezerwy współczucia i dobrej woli. A może wyciągasz do kogoś rękę, aby przekonać samego siebie, że siła twojego charakteru jest czymś więcej niż tylko efektem ubocznym szczęśliwego zbiegu okoliczności – urodzenia się w bogatym kraju i w szczęśliwej rodzinie. A może chodzi o to, że łatwiej sprawiać wrażenie człowieka szlachetnego, kiedy stoi się przy kimś wyjątkowo nieudolnym. Załóżmy najpierw najprostszą opcję. Twój niekontrolowany alkoholizm czyni moje okazjonalne pijackie wyskoki błahostką. Nasze długie, poważne rozmowy na temat twojego rozpadającego się małżeństwa utwierdzają nas obu w przekonaniu, że ty robisz wszystko, co możliwe, aby sprawy naprawić, a ja wspomagam cię wszelkimi możliwymi sposobami. Wygląda to, jakby nam zależało. Wygląda to, jakbyśmy się starali. Wygląda to, jakbyśmy posuwali się naprzód. Jednak prawdziwy postęp wymagałby znacznie większego wysiłku ze strony obu z nas. Czy jesteś taki pewny, że osoba wołająca o pomoc nie pogodziła się już, tysiące razy, ze swoim losem i z bezcelowym, nasilającym się cierpieniem, zwyczajnie dlatego, że to nadal łatwiejsze niż wzięcie na siebie prawdziwej odpowiedzialności? Czy specjalnie pozostajesz ślepy na ułudę? Czy dopuszczasz możliwość, że twoja pogarda byłaby bardziej pożyteczna niż twoja litość? A może nie masz w ogóle zamiarów, szczerych czy nie, nikogo ratować. Zadajesz się z ludźmi mającymi na ciebie negatywny wpływ nie dlatego, że tak jest lepiej dla wszystkich, lecz dlatego, że tak jest łatwiej. Wiesz o tym. Twoi znajomi też to wiedzą. Jesteście związani niewypowiedzianą, lecz jednogłośnie zaakceptowaną umową – zakładającą nihilizm, porażkę i cierpienie najgłupszego rodzaju. Wszyscy zdecydowaliście poświęcić przyszłość dla teraźniejszości. Nie rozmawiacie o tym. Nie uzgodniliście planu typu: „Idźmy najłatwiejszą drogą. Płyńmy z prądem. Cieszmy się chwilą. I umówmy się, że nie będziemy wypominać sobie tego nawzajem. Dzięki temu będzie nam prościej zapomnieć, co robimy”. O tych cichych założeniach nie wspominacie. Ale wszyscy jesteście świadomi, co tak naprawdę jest grane.
Flashcard 49
Zanim zaoferujesz komuś pomoc, powinieneś dowiedzieć się, dlaczego ten ktoś ma problemy. Nie można z góry zakładać, że on czy ona jest bezgrzeszną ofiarą pechowych okoliczności. To najbardziej wątpliwe wyjaśnienie, a nie najbardziej prawdopodobne. Na podstawie własnych doświadczeń – klinicznych i, bardziej ogólnie, życiowych – uważam, że odpowiedź nigdy nie jest tak prosta. Poza tym, jeśli zgadzasz się z narracją, według której wszystko, co niefortunne, przydarza się samo z siebie, tak po prostu, bez żadnej osobistej odpowiedzialności po stronie ofiary – pozbawiasz tę osobę jakiegokolwiek wpływu na jej życie w przeszłości, a tym samym, logicznie rzecz biorąc, w teraźniejszości i przyszłości. W ten sposób odbierasz jej całą siłę sprawczą. O wiele bardziej prawdopodobne jest, że człowiek postanowił zwyczajnie odrzucić ścieżkę prowadzącą w górę z uwagi na napotykane na niej przeszkody. Być może nawet powinno to być w takiej sytuacji założeniem domyślnym. Nie, to zbyt bezduszne, myślisz sobie. Może masz rację. Może to krok za daleko. Ale zastanów się nad tym: porażkę łatwo zrozumieć. Nie trzeba wyjaśniać, skąd się wzięła. Tak samo jak wyjaśnienia nie wymagają strach, nienawiść, uzależnienie, rozwiązłość, zdrada czy oszustwo. To nie uleganie namiętnościom nas dziwi czy choćby zastanawia. Pofolgować sobie to rzecz prosta. Podobnie jest z porażką. Łatwiej jest nie ponosić odpowiedzialności. Łatwiej jest nie myśleć, nic nie robić i o nic nie dbać. Łatwiej jest odłożyć na jutro to, co miało być załatwione dziś, i zmarnować kolejne miesiące i lata na próżne pokusy dnia dzisiejszego. Jak powiedział niesławny ojciec klanu Simpsonów, tuż przed wypiciem słoika z mieszanką wódki i majonezu: „To już problem przyszłego Homera. Cholera, nie zazdroszczę temu facetowi!”[88].
Flashcard 50
Jaką mam pewność, że twoje cierpienie nie jest oczekiwaniem na męczeństwo i poświęcanie moich zasobów, abyś ty mógł tymczasowo odwlec w czasie to, co nieuchronne? Być może zabrnąłeś już w stan, w którym przestałeś przejmować się nadchodzącym upadkiem, ale nie chcesz się jeszcze do tego przyznać. Być może moja pomoc niczego nie naprawi – bo nie może niczego naprawić – lecz chwilowo odsunie w przyszłość zbyt przerażający moment uświadomienia sobie tego faktu. Być może twoja niedola jest wystosowanym wobec mnie oczekiwaniem, abym i ja zawiódł, aby tak doskwierająca ci różnica między nami zmniejszyła się, mimo że ty nadal będziesz upadlać się i marnieć. Skąd mam wiedzieć, że nie zależy ci właśnie na takiej grze? Skąd mam wiedzieć, że ja sam nie pozoruję jedynie odpowiedzialnej postawy, bezsensownie „pomagając” ci, a tak naprawdę unikam czegoś autentycznie trudnego – lecz jak najbardziej możliwego? Być może twoja niedola jest bronią, którą wymachujesz w swojej nienawiści wobec tych, którzy wzbili się ku czemuś lepszemu, podczas gdy ty marnowałeś czas i tonąłeś. Być może twoja niedola jest zarazem próbą dowiedzenia, że winowajcą jest niesprawiedliwość świata, a nie twoje własne niepowodzenia, występki, świadoma odmowa starań o życie, które ma sens. Być może twoja skłonność do cierpienia i ponoszenia porażek jest niewyczerpalna, jeśli weźmie się pod uwagę czego chcesz dowieść tymi cierpieniami. Być może to twoja zemsta na Istnieniu. Jak miałbym przyjaźnić się z osobą, która zabrnęła w tak ciemne i straszne miejsce? Jak mógłbym?
Flashcard 51
Sukces: oto tajemnica. Cnota: oto niewytłumaczalne. Aby zawieść, musisz jedynie kultywować kilka złych nawyków i marnować czas. Gdy już ktoś poświęcił temu wystarczająco dużo czasu, ulega egzystencjalnemu skarleniu. Wiele z tego, kim ten ktoś mógł się stać, przepadło bezpowrotnie, za to wiele z tego, kim się stał, jest jak najbardziej prawdziwe. Oczywiście – bywa tak, że nasze życie wali się z powodów od nas niezależnych, ale grzechy ludzkie mogą znacznie ten proces przyspieszyć. A wtedy nadchodzi potop.
Flashcard 52
Nie chcę być źle zrozumiany – nie twierdzę, że nie ma nadziei na odkupienie. Ale trudniej jest wydobyć kogoś z otchłani niż pomóc mu wyjść z rowu. Niektóre otchłanie są bardzo głębokie, a na ich dnie niewiele już z człowieka zostaje. Może powinienem przynajmniej poczekać do momentu, aż upewnię się, czy ty sam chcesz, żeby ci pomóc. Carl Rogers, słynny przedstawiciel psychologii humanistycznej, uważał, że jeśli osoba szukająca wsparcia sama nie zapragnie poprawy, niemożliwe jest rozpoczęcie relacji terapeutycznej[89]. Według Rogersa niemożliwe jest przekonanie drugiej osoby do zmiany na lepsze. Wewnętrzne pragnienie poprawy uznawał za warunek wstępny całego procesu. Ja osobiście miałem do czynienia z wieloma pacjentami, którym terapię nakazał sąd. W takich przypadkach nigdy nie działała. Kompletna strata czasu.
Flashcard 53
Jeśli, przykładowo, pozostaję z tobą w niezdrowej relacji, być może robię to dlatego, że brak mi silnej woli i decyzyjności, żeby odejść, ale wolę odpychać od siebie tę świadomość. I tak stale cię wspieram, a sobie samemu gratuluję mojego bezcelowego poświęcenia. W konsekwencji mogę myśleć o sobie: „Ktoś tak altruistycznie nastawiony, tak skłonny do pomocy – niezaprzeczalnie jest dobrym człowiekiem”. Nie do końca. Możemy mieć do czynienia z osobą, która próbuje po prostu sprawiać dobre wrażenie przez udawanie, że rozwiązuje coś, co jedynie wydaje się złożonym problemem – zamiast autentycznie czynić dobro i zajmować się czymś prawdziwym. Może zamiast utrzymywać naszą przyjaźń powinienem zwyczajnie odejść, pozbierać się do kupy i dać ci dobry przykład. Dla jasności dodam, że nie chodzi tutaj o usprawiedliwienie porzucania tych, którzy znajdują się w realnej potrzebie, aby gonić za błahymi, krótkowzrocznymi ambicjami.
Flashcard 54
OTO COŚ DO PRZEMYŚLENIA. Jeśli masz kolegę czy koleżankę, z którymi kontaktu nie poleciłbyś swojej siostrze, swojemu ojcu czy swojemu synowi – po co sam miałbyś utrzymywać taką znajomość? Możesz powiedzieć: z lojalności. No cóż, lojalności nie należy mylić z naiwnością. I głupotą. Lojalność powinna być negocjowana, uczciwie i sprawiedliwie. Przyjaźń to umowa wzajemna. Nie jesteś moralnie zobligowany do wspierania kogoś, kto czyni świat gorszym. Wręcz przeciwnie. Powinieneś wybierać ludzi, którzy chcą sprawy polepszać, a nie pogarszać. Jest czymś zasadnym, a nie samolubnym, dobierać ludzi, którzy są dla ciebie dobrzy. Postępowaniem właściwym i godnym pochwały jest zadawanie się z ludźmi, których życie stanie się lepsze, gdy twoje życie stanie się lepsze. Jeśli otoczysz się osobami, które kibicują ci w twoich ambicjach, nie będą one tolerować twojego cynizmu i użalania się nad sobą. Zamiast tego będą cię chwalić, gdy zrobisz coś dobrego dla siebie i dla innych, a ganić (z umiarem) w sytuacjach odwrotnych. Wzmocni to twoją determinację, aby robić to, co powinieneś, we właściwy, uważny sposób. Zupełnie inaczej wygląda to po przeciwnej stronie spektrum. Przyjaciele cyniczni, bez ambicji i kręgosłupa moralnego, nie zawahają się zaproponować papierosa komuś, kto niedawno rzucił palenie, albo piwa komuś, kto odstawił alkohol. Będą zazdrościć, gdy osiągniesz sukces lub dokonasz czegoś wzniosłego. Tymczasowo zerwą kontakt, wycofają poparcie, a nawet bezceremonialnie cię skrytykują. Gdy oznajmisz im, że udało ci się coś, na czym ci zależało, nie pogratulują ci, lecz postarają się przelicytować cię ich własnym przeszłym sukcesem (prawdziwym lub zmyślonym). Być może próbują tylko cię sprawdzić, dowiedzieć się, czy twoje postanowienie jest szczere. Jednak w większości przypadków po prostu ciągną cię w dół, ponieważ twoje kolejne osiągnięcia rzucają jeszcze jaśniejsze światło na ich wady.
Flashcard 55
Gdy ośmielasz się aspirować do czegoś więcej, obnażasz niedoskonałość teraźniejszości, ukazując potencjał przyszłości. Uwiera to innych, w głębi ich dusz, gdzie rozumieją, że ich cynizmu i obojętności nie da się usprawiedliwić. Ty odgrywasz rolę Abla, a oni Kaina. Przypominasz im, że poddali się nie na skutek życiowych tragedii, których wszechobecności nikt nie neguje, lecz dlatego, że nie chcą wziąć ciężaru świata na własne barki, gdzie jego miejsce. Nie myśl, że łatwiej jest otoczyć się dobrymi, zdrowymi ludźmi, niż ich przeciwieństwami. Nie jest. Dobra, szlachetna, ambitna osoba to ideał. Przebywanie w obecności ideału wymaga siły i śmiałości. Miej trochę pokory. Miej trochę odwagi. Używaj rozsądku, aby chronić samego siebie przed bezkrytycznym współczuciem i litością. Przyjaźnij się z ludźmi, którzy życzą ci jak najlepiej.
Flashcard 56
Zasada 4 - Nie porównuj się z tym, kim inni są dzisiaj, ale z tym, kim ty byłeś wczoraj
Flashcard 57
Nieważne, jak dobry w czymś jesteś ani jak wysoko oceniasz swoje osiągnięcia – jest na świecie ktoś, w porównaniu z kim wyglądasz jak amator. Możesz nieźle grać na gitarze, ale daleko ci do Jimmy’ego Page’a czy Jacka White’a. Pewnie nigdy nie występowałeś nawet w lokalnym pubie. Możesz być dobrym kucharzem, ale na świecie jest wielu wspaniałych szefów kuchni. Nasze umysły zamieszkuje wewnętrzny głos, który to wszystko wie. Gdy tylko ma taki kaprys, głośno nam o sobie przypomina. Potępia nasze niemrawe wysiłki. Niełatwo ten głos stłumić czy choćby zignorować. Co gorsza, tego rodzaju krytyka jest konieczna. Na świecie nie brakuje artystów bez gustu, muzyków bez słuchu, kucharzy bez smaku, nadgorliwych menedżerów-służbistów, przynudzających pisarzy i zideologizowanych, monotonnych profesorów. Okropna muzyka jest udręką dla wszystkich wokół. Źle zaprojektowane budynki walą się przy najsłabszych trzęsieniach ziemi. Kiepskiej jakości samochody, w razie wypadku, stają się trumnami swoich kierowców. Porażka to cena, jaką płacimy za istnienie standardów, a jako że przeciętność niesie za sobą realne, bolesne konsekwencje, standardy są niezbędne.
Flashcard 58
Nie jesteśmy równi pod względem posiadanych umiejętności czy osiąganych rezultatów – i nigdy nie będziemy. Bardzo niewielki odsetek ludzi tworzy i produkuje bardzo dużą część… wszystkiego. Zwycięzcy nie zgarniają co prawda całej puli, ale niewątpliwie przypada im jej lwia część, a dno tabeli wyników to miejsce, którego lepiej unikać. Ludzie nie są tam szczęśliwi. Źle się czują, pozostając nieznani i odtrącani. Marnują tam swoje życie na powolnym umieraniu. W konsekwencji samokrytyczny głos w ludzkim umyśle dyktuje druzgocącą opowieść. Życie jest grą o sumie zerowej. Stan wyjściowy to bezwartościowość. Co innego niż świadome odwrócenie wzroku może oszczędzić ludziom tak przygnębiającej i tak prawdziwej krytyki? To z tej przyczyny całe pokolenie psychologów społecznych jako jedyną skuteczną drogę do zdrowia psychicznego zalecało „pozytywne iluzje”[91]. Ich credo? „Pozwól kłamstwu być twoim parasolem ochronnym”. Trudno wyobrazić sobie bardziej ponurą, godną pożałowania, pesymistyczną filozofię: sprawy mają się tak fatalnie, że pozostaje tylko uciec w urojenia. A oto podejście alternatywne, niewymagające karmienia się złudzeniami. Jeśli stale trafiają ci się kiepskie karty, być może gra jest w jakiś sposób ustawiona przeciwko tobie (być może przez ciebie, choć o tym nie wiesz). Jeśli krytyczny głos z wewnątrz sprawia, że wątpisz w wartość swoich przedsięwzięć – swojego życia czy nawet Życia w ogóle – być może powinieneś przestać słuchać. Skoro krytyczny głos z wewnątrz ciągle wyszeptuje umniejszające komentarze o wszystkim dookoła, niezależnie od tego, jak solidne i wartościowe by to nie było… Może to, co mówi ów głos, to nic mądrego, a jedynie zwykła paplanina. Ktoś zawsze będzie lepszy od ciebie – to przecież nihilistyczny slogan, podobnie jak fraza: kogo to będzie obchodziło za milion lat? Właściwa odpowiedź na to stwierdzenie nie brzmi: No cóż, to prawda. A zatem to wszystko jest bez znaczenia. Właściwa odpowiedź brzmi: Każdy idiota może dobrać przedział czasowy tak, że wszystko przestaje się liczyć. Wmawianie samemu sobie wszechobecnego bezsensu nie jest konstruktywną krytyką Istnienia. To raczej tani chwyt racjonalnego umysłu. Gdy wewnętrzny krytyk dołuje cię takimi porównaniami, działa to następująco: najpierw wybiera pojedynczą, arbitralną domenę porównania (na przykład sławę lub władzę). Następnie operuje tak, jakby ta właśnie domena była jedyną istotną. Dalej przyrównuje cię nieprzychylnie do kogoś absolutnie wybitnego w tej domenie. Czasem dochodzi jeszcze jeden krok, w którym wewnętrzny głos demonstruje ogromną przepaść dzielącą cię od obiektu porównania – jako dowód fundamentalnej niesprawiedliwości życia. Tym sposobem twoja motywacja do zrobienia czegokolwiek może zostać skutecznie podkopana. Ludzi, którzy akceptują takie podejście do samooceny, z pewnością nie można oskarżać o ułatwianie sobie życia. Jednak równie problematyczne może być przesadne utrudnianie go.
Flashcard 59
Masz swoją własną naturę. Możesz próbować obchodzić się z nią jak tyran, lecz ona z pewnością prędzej czy później się zbuntuje. Na ile jesteś zdolny zmusić się do pracy i podtrzymywać do niej ochotę? Na ile możesz poświęcać się dla swojego partnera, zanim oddanie przemieni się w gniew i frustrację? Co naprawdę kochasz? Czego szczerze pragniesz? Aby wyartykułować swoje własne standardy wartości, musisz spojrzeć na siebie jak na nieznajomego – a następnie poznać siebie od nowa. Co uznajesz za cenne czy przyjemne? Jak wiele czasu wolnego i rozrywki potrzebujesz, aby nie czuć się jak zwierzę pociągowe? Jak powinieneś traktować samego siebie, aby nie zbuntować się i nie rzucić wszystkiego w cholerę? Możesz przymuszać się do odbębniania codziennej harówki, a po powrocie do domu, żeby sobie ulżyć, dawać kopniaka własnemu psu. Możesz patrzeć, jak cenne dni uciekają ci przez palce. Lecz możesz też zapytać siebie samego: czego tak naprawdę chcesz? Czy negocjujesz ze sobą uczciwie? Czy może odgrywasz tyrana, z sobą samym w roli niewolnika? Co sprawia, że masz dość swoich rodziców, swojego partnera czy swoich dzieci – i dlaczego? Co można z tym zrobić? Czego potrzebujesz i oczekujesz od swoich przyjaciół i współpracowników? Nie chodzi jedynie o to, czego powinieneś oczekiwać. Nie chodzi o to, czego inni oczekują od ciebie, ani o twoje obowiązki wobec innych. Chodzi o ustalenie natury twoich moralnych zobowiązań wobec siebie. Powinność może wkroczyć na tę scenę, ponieważ przynależysz do sieci zobowiązań społecznych. Powinność to odpowiedzialność, którą wypadałoby, abyś wziął na swoje barki. Nie znaczy to, że masz przyjąć rolę posłusznego, bezbronnego pachołka. Takich ludzi dyktator chciałby mieć za niewolników. Wręcz przeciwnie: miej odwagę być niebezpieczny. Miej odwagę głosić prawdę. Miej odwagę wypowiadać swoje poglądy i nie bać się mówić (a przynajmniej być świadomym) tego, co naprawdę nadałoby sens twojemu życiu.
Flashcard 60
Gdy masz coś do powiedzenia, milczenie jest kłamstwem – a tyrania karmi się kłamstwami. W jakim momencie powinieneś przeciwstawić się opresji mimo zagrożenia? Gdy tylko zauważysz, że w głębi duszy pielęgnujesz sekretne fantazje o zemście; gdy poczujesz, że twoje życie jest zatruwane, a twoją wyobraźnię wypełnia chęć niszczenia i pustoszenia. Jak daleko posuwasz się, ponieważ chcesz uniknąć konfliktu, choć gdzieś w głębi duszy czujesz, że jest nieunikniony? Na ile jesteś skłonny żyć w kłamstwie, bo zakładasz, że prawda może okazać się nie do przyjęcia? Co udajesz?
Flashcard 61
Bądź ostrożny, kiedy porównujesz się do innych ludzi. Gdy dorastasz, stajesz się osobnym bytem. Masz swoje własne, specyficzne problemy – finansowe, psychologiczne, intymne etc. Są one osadzone w unikalnym, szerszym kontekście twojej egzystencji. Twoja kariera czy praca odpowiada ci lub nie na twój własny, szczególny sposób, w ramach unikalnego zbioru oddziaływań wszystkich dziedzin twojego życia. To ty musisz decydować, ile posiadanego czasu przeznaczać na to, a ile na tamto. Ty musisz decydować, co sobie odpuścić, a o co walczyć za wszelką cenę.
Flashcard 62
W każdym momencie jednocześnie znajdujemy się w punkcie A (który daje pole do poprawy) i kierujemy się ku punktowi B (który uznajemy za bardziej pożądany zgodnie z naszymi świadomymi i nieświadomymi wartościami). Stale napotykamy świat niedoskonały, niewystarczający – i próbujemy go naprawić. Nawet gdy wchodzimy w posiadanie wszystkiego, co wcześniej uznawaliśmy za potrzebne, potrafimy wymyślać nowe opcje ulepszania. Nawet gdy osiągamy stan chwilowego zaspokojenia, pozostajemy ciekawi.
Flashcard 63
Ponieważ nieustannie porównujemy stan faktyczny ze stanem pożądanym, musimy celować w ten drugi. Może się jednak zdarzyć, że będziemy mierzyć zbyt wysoko. Albo zbyt nisko. Albo zbyt chaotycznie. To dlatego ponosimy porażki i doskwiera nam poczucie rozczarowania, nawet gdy w oczach innych prowadzimy udane życie. Jak sprawić zatem, aby na kombinacji wyobraźni, kreatywności oraz zdolności do budowy lepszej przyszłości korzystać, bez ciągłego umniejszania naszego obecnego, niedostatecznie szczęśliwego i bezwartościowego życia? Pierwszym krokiem może być zrobienie audytu. Kim jesteś? Po zakupie domu, w którym masz zamiar zamieszkać, wynajmujesz inspektora, żeby sporządził ci listę rzeczy wymagających naprawy – opisał jego stan rzeczywisty, a nie wymarzony; taki, jakim jest, a nie taki jakim chciałbyś, żeby był. Jesteś nawet gotów zapłacić temu posłańcowi złych wieści. Chcesz wiedzieć. Chcesz poznać ukryte wady budynku. Chcesz ustalić, czy wymaga jedynie kosmetycznych poprawek czy może zawiera defekty konstrukcyjne. Chcesz poznać prawdę, ponieważ aby cokolwiek naprawić, musisz wiedzieć, czy to coś jest zepsute – a ty jesteś zepsuty. Potrzebujesz inspektora. Wspomniany już wewnętrzny głos krytyki może pełnić tę rolę, o ile potrafisz właściwie ustawić jego natężenie, o ile ty i on potraficie współpracować. Wtedy może się przydać właśnie w roli audytora. Ale tylko pod warunkiem, że oprowadzisz go po swoim psychologicznym domu i uważnie wysłuchasz, co ma do powiedzenia. Być może okaże się, że jesteś totalną ruderą, zleceniem, o którym marzą firmy remontowe. Jak miałbyś rozpocząć renowację bez motywującego impulsu, jaki zapewni ci druzgocący raport wewnętrznego krytyka na temat twoich wad?
Flashcard 64
Oto podpowiedź. Przyszłość pod wieloma względami podobna jest do przeszłości. Z jedną kluczową różnicą. Przeszłość jest niezmienna, a przyszłość wciąż można zmienić na lepsze. Zanim nadejdzie, możesz zrobić krok do przodu, niewielki krok osiągalny, powiedzmy, w jeden dzień przy minimalnym zaangażowaniu. Teraźniejszość nigdy nie jest taka, jak byśmy chcieli. Ale ważniejszy niż punkt startowy może okazać się kierunek, w którym zmierzasz. Być może szczęścia należy szukać na drodze prowadzącej w górę, a nie w ulotnym poczuciu satysfakcji czekającym na szczycie. Szczęście to w dużej mierze nadzieja, bez względu na to, jak głęboko w otchłani chaosu ta nadzieja kiełkuje. Gdy twój wewnętrzny krytyk funkcjonuje jak należy, zasugeruje ci do naprawienia coś, co jesteś zdolny naprawić i co jesteś skłonny naprawić – z własnej woli, bez żalu, a nawet z przyjemnością. Zapytaj siebie: czy jest w twoim życiu jakaś jedna, szczególna rzecz wymagająca uporządkowania i poprawy? Czy możesz i chcesz naprawić tę jedną rzecz, która skromnie sygnalizuje taką potrzebę? Czy możesz zrobić to już teraz? Wyobraź sobie, że jesteś osobą, z którą musisz negocjować. Następnie wyobraź sobie, że jesteś leniwy, kłótliwy i obrażalski. Z takim charakterem przekonanie cię do czegokolwiek nie będzie łatwe. Nie obejdzie się bez odpowiedniej dozy uroku i zaraźliwego entuzjazmu. „Przepraszam bardzo – możesz powiedzieć do samego siebie, bez ironii czy sarkazmu – próbuję zredukować ilość odczuwanego w okolicy cierpienia. Przydałaby się pomoc”. Nie dopuść do siebie drwin. „Zastanawiam się, czy byłbyś skłonny mnie w tym wesprzeć? Byłbym bardzo wdzięczny”. Pytaj szczerze i troskliwie. To delikatna sprawa. Odrobina szczerej dobroci czyni cuda, a roztropna nagroda to potężny motywator. W ten sposób możesz wziąć siebie samego za rękę i iść pozmywać naczynia. A później nie mów sobie, że skoro tak, to za jednym zamachem umyjesz łazienkę i zapomnisz o obiecanej kawie, wyjściu do kina czy na piwo, bo inaczej będzie ci coraz trudniej przywoływać te części ciebie z odległych zakątków zaświatów.
Flashcard 65
Zapytaj siebie: „Co mógłbym powiedzieć do osoby, z którą mam stały kontakt – przyjaciela, brata, szefa, asystenta – co choć w minimalnym stopniu poprawiłoby naszą relację? Jaką cząstkę chaosu mógłbym dziś uporządkować – w domu, na biurku, w kuchni – aby utorować drogę ku czemuś lepszemu? Które węże jestem w stanie wypędzić z mojej szafy – i mojego umysłu?”. Pięćset błahych decyzji, pięćset drobnych działań – kształtuje twój dzień, dzisiejszy i każdy następny. Czy choćby w przypadku dwóch z nich nie mógłbyś celować wyżej? Spróbować osiągnąć lepszy rezultat – w swoich oczach, według swoich własnych indywidualnych standardów? Czy mógłbyś porównać pewną jutrzejszą wersję siebie z wersją obecną, dzisiejszą? Czy potrafiłbyś oprzeć się na własnym rozsądku i zapytać siebie, co zrobić, aby wersja jutrzejsza była lepsza? Zacznij z umiarem. Biorąc pod uwagę twoje ograniczone talenty, tendencję do oszukiwania, nagromadzone pokłady frustracji i skłonność do uchylania się od odpowiedzialności, początkowo lepiej nie przesadzać z postanowieniami. Postaw więc sobie taki oto cel: na koniec dnia chcę, aby moja sytuacja życiowa była choć troszeczkę lepsza niż ta, w jakiej ten dzień zacząłem. Następnie zadaj sobie pytanie: „Co takiego mógłbym wybrać, abym faktycznie to osiągnął, i jakim drobiazgiem chciałbym sobie to wynagrodzić?”. Następnie wykonaj to, co sobie ustaliłeś, choćbyś nawet miał wykonać to niezdarnie i z kiepskim skutkiem. A wtedy podaruj sobie tę cholerną kawę – zasłużyłeś. Możesz uważać całe to przedsięwzięcie za infantylne, ale mimo to: zrób, co zaplanowałeś. Zrób to również kolejnego dnia, i kolejnego, i kolejnego. W ten sposób z każdym kolejnym dniem nieco wyżej stawiasz sobie poprzeczkę. I w tym tkwi cała magia – w procencie składanym. Postępuj tak przez trzy lata, a twoje życie zupełnie się odmieni. Wypowiedziałeś życzenie. Zacząłeś mierzyć wyżej. Od nowa uczysz się widzieć. A to, w co mierzysz, determinuje to, co widzisz. Warto to powtórzyć. To, w co mierzysz determinuje to, co widzisz.
Flashcard 66
W taki właśnie sposób radzimy sobie z nieprawdopodobną złożonością świata: ignorujemy ją przez koncentrowanie się na naszych najważniejszych, prywatnych sprawach. Dostrzegamy rzeczy, które mają wpływ na nasz ruch naprzód, ku obranym celom. Wykrywamy przeszkody, gdy takie pojawią się na drodze. Na całą resztę pozostajemy ślepi (a jako że tej reszty jest sporo, cierpimy na zaawansowaną ślepotę). I tak też być musi, ponieważ cały świat jest dla nas nie do ogarnięcia. Musimy rozsądnie alokować nasze ograniczone zasoby. Widzenie jest bardzo trudne, a więc musimy skupiać wzrok na tym, co ważne, a wszystko inne ignorować. Jeśli twoje życie nie biegnie tak, jak byś tego chciał, być może to twoja obecna wiedza jest niewystarczająca, a nie samo życie. Być może twoja struktura wartości wymaga poważnej reorganizacji. Być może to, na czym się skupiasz, czyni cię ślepym na alternatywy. Być może twoich teraźniejszych pragnień trzymasz się tak zaciekle, że niczego innego nie dostrzegasz – w tym nawet twoich prawdziwych potrzeb.
Flashcard 67
Filozoficzne rozważania nad moralnością – nad tym co właściwe i niewłaściwe, słuszne i niesłuszne – nazywamy etyką. Rozważania takie mogą uczynić nas bardziej wyrafinowanymi w naszych wyborach. Jednak starsza i głębsza od etyki jest religia. Religia zajmuje się podziałem ważniejszym niż ten na słuszne i niesłuszne – dotyczy podziału na dobro i zło, a te stanowią archetypy tego, co słuszne i niesłuszne. Religia bada domenę wartości, i to wartości najwyższych. Nie jest to domena naukowa. Nie jest to obszar empirycznych doświadczeń. Autorzy, którzy spisali Biblię, nie byli naukowcami. Nie mogli nimi być, nawet gdyby chcieli – w okresie powstania Biblii metody i praktyki naukowe nie zostały jeszcze sformułowane. Religia, zamiast tego, zajmuje się właściwym zachowaniem. Tym, co Platon nazywał „Dobrem”. Oddany religii akolita nie próbuje tworzyć precyzyjnych opisów obiektywnej natury świata. Zależy mu natomiast na tym, aby być „dobrym człowiekiem”. Może być tak, że w jego przypadku „dobry” oznacza to samo, co „posłuszny” – nawet ślepo posłuszny. Taka postawa przedstawicieli wielu religii była źródłem impulsu, jaki zrodził epokę Oświecenia, inaczej zwaną „wiekiem rozumu”, w którym klasycznoliberalny świat Zachodu wystosował swoją obiekcję wobec wiary: posłuszeństwo to za mało. Pewnie tak, ale to przynajmniej coś, od czego można zacząć (o tym dziś zdążyliśmy już zapomnieć): Jeśli będziesz kompletnie niezdyscyplinowany i niewykształcony, niczego nie osiągniesz. Nie będziesz wiedział, jaki obrać cel, a nawet jeśli przypadkiem wybierzesz właściwie, nie zdołasz utrzymać prawidłowego kursu. Zrezygnowany, dojdziesz do wniosku, że nie ma o co się starać. Jeśli w to uwierzysz, jesteś zgubiony.
Flashcard 68
Czy należy przez to rozumieć, że to, co widzimy, zależy od naszych przekonań religijnych? Tak! Podobnie to, czego nie widzimy! Możesz się nie zgodzić: „Ale ja jestem ateistą”. Nie, nie jesteś (jeśli chcesz to zrozumieć, polecam przeczytać Zbrodnię i karę Dostojewskiego, być może najwspanialszą powieść, jaką kiedykolwiek napisano, w której główny bohater, Raskolnikow, decyduje się potraktować swój ateizm ze skrajną powagą, popełnia morderstwo, które racjonalizuje sobie jako społecznie korzystne, i płaci za to cenę). Po prostu nie jesteś ateistą w swoich działaniach, a to właśnie twoje działania z największą dokładnością odzwierciedlają twoje najgłębsze przekonania – te skryte, zakorzenione w twoim Istnieniu, poniżej świadomych poglądów, możliwych do wyrażenia postaw i powierzchownej znajomości siebie. W co naprawdę wierzysz (a nie, w co myślisz, że wierzysz) – dowiesz się obserwując swoje działania. Bez tego zwyczajnie nie wiesz, w co wierzysz. Jesteś zbyt skomplikowany, aby zrozumieć samego siebie.
Flashcard 69
Wróćmy do przykładu, w którym twój cel determinowany jest przez coś małostkowego – twoją zazdrość wobec szefa. Przez tę zazdrość świat, w którym żyjesz, objawia się jako miejsce rozgoryczenia, zawodu i złości. Wyobraźmy sobie, że w jakimś momencie reflektujesz się i dostrzegasz źródło swojego niezadowolenia. Następnie postanawiasz wziąć na siebie odpowiedzialność za taki stan rzeczy i odważasz się przyznać, że masz nad nim choć częściową kontrolę. Odważasz się delikatnie rozewrzeć powieki i, choćby przez moment, widzieć. Szukasz czegoś lepszego. Odrzucasz swoje krytykanctwo, odganiasz od siebie zawiść i otwierasz serce. Zamiast przeklinać ciemność, wpuszczasz do wnętrza odrobinę światła. Postanawiasz zabiegać o lepsze życie – a nie o lepsze biuro. To jednak nie koniec przemiany. Uświadamiasz sobie, że błędem jest zabiegać o lepsze życie dla siebie, jeśli poprawa miałaby się odbyć kosztem pogorszenia życia kogoś innego. Uruchamiasz zatem kreatywność. Decydujesz się wziąć udział w nieco trudniejszej konkurencji. Postanawiasz zabiegać o lepsze życie w taki sposób, aby pozytywne zmiany miały również korzystny wpływ na życie twojej rodziny. Albo życie twojej rodziny i twoich przyjaciół. Albo życie twojej rodziny, twoich przyjaciół oraz nieznajomych członków lokalnej społeczności. A co z twoimi wrogami? Czy ich też uwzględnić? Nie masz zielonego pojęcia, jak to ugryźć. Ale trochę historii w szkole liznąłeś. Zdajesz sobie sprawę z tego, że z biegiem czasu wrogość nasila się i ostatecznie wymyka spod kontroli. A więc niechętnie, ale z rozsądku, nawet twoim wrogom zaczynasz dobrze życzyć, przynajmniej dla zasady. I tak zmienia się kierunek twojego spojrzenia. Sięgasz nim poza ograniczenia, które wcześniej cię otaczały, a których nie byłeś w ogóle świadomy. Nowe szanse życiowe zaczynają się ukazywać, a ty chwytasz je i wykorzystujesz. W twoim życiu następuje wyraźnie odczuwalna poprawa. A ty zaczynasz myśleć w dłuższej perspektywie: „Zmiana na lepsze? Być może ma to oznaczać coś lepszego dla mnie, dla mojej rodziny, moich przyjaciół – a nawet moich wrogów. Ale to nie wszystko. To także coś lepszego dziś, uzyskane w sposób, który czyni świat wokół nas lepszym jutro, w przyszłym tygodniu, w przyszłym roku, za dziesięć lat, za sto lat. I za tysiąc lat. Na zawsze”.
Flashcard 70
SKUP SIĘ. Uważnie obserwuj otoczenie, fizyczne i psychologiczne. Dostrzeż coś, co ci przeszkadza, co cię martwi, co nie daje ci spokoju, a co potrafisz naprawić i będziesz skłonny naprawić. Zidentyfikowanie takich trosk ułatwi ci zadanie sobie trzech pytań i szczere odpowiedzenie na nie: „Co dokładnie nie daje mi spokoju?”, „Czy jest to coś, co mogę naprawić?” i „Czy naprawdę gotów jestem to naprawić?”. Jeśli okaże się, że odpowiedź na dowolne z tych pytań brzmi „nie”, poszukaj gdzie indziej. Obniż nieco poprzeczkę. Szukaj, aż znajdziesz coś, co ci przeszkadza, ale co możesz naprawić i co będziesz skłonny naprawić, a następnie to napraw. Na dziś wystarczy. Może na twoim biurku leży plik papierkowej roboty, której od dawna unikasz? Nie chcesz nawet na niego spojrzeć, gdy wchodzisz do swojego pokoju. Iście koszmarna sterta: dokumenty podatkowe, rachunki, listy od ludzi upominających się o przysługi, które niekoniecznie masz ochotę wyświadczyć. Dostrzeż swój strach i okaż mu trochę zrozumienia. Być może w tej stercie papieru czają się węże. Być może zostaniesz ukąszony. Być może czają się tam nawet hydry. Utniesz jedną głowę, a na jej miejsce wyrośnie siedem nowych. Jak niby miałbyś sobie z tym poradzić? Zapytaj siebie: „Czy jest cokolwiek, co byłbym skłonny zrobić z tą stertą papieru? Czy dam się namówić na przejrzenie choćby części z nich? Choćby przez dwadzieścia minut?”. Być może odpowiedź zabrzmi: „Nie!”. Spróbuj zatem z dziesięcioma minutami albo nawet z pięcioma. Od czegoś trzeba zacząć. Szybko zauważysz, że cały ten plik przestał przerażać tylko dlatego, że na niego spojrzałeś. Zdasz sobie sprawę, że całość złożona jest z części. A co gdyby tak w ramach nagrody pozwolić sobie na smaczny obiad z lampką dobrego wina albo wieczór z dobrą książką na wygodnym fotelu, albo seans filmowy z idiotyczną komedią? A co gdyby tak poprosić żonę czy męża, aby mówili „dobra robota” po tym, jak naprawiłeś, cokolwiek akurat naprawiałeś? Czy znalazłbyś w tym motywację?
Flashcard 71
SKUP SIĘ. Uważnie obserwuj otoczenie, fizyczne i psychologiczne. Dostrzeż coś, co ci przeszkadza, co cię martwi, co nie daje ci spokoju, a co potrafisz naprawić i będziesz skłonny naprawić. Zidentyfikowanie takich trosk ułatwi ci zadanie sobie trzech pytań i szczere odpowiedzenie na nie: „Co dokładnie nie daje mi spokoju?”, „Czy jest to coś, co mogę naprawić?” i „Czy naprawdę gotów jestem to naprawić?”. Jeśli okaże się, że odpowiedź na dowolne z tych pytań brzmi „nie”, poszukaj gdzie indziej. Obniż nieco poprzeczkę. Szukaj, aż znajdziesz coś, co ci przeszkadza, ale co możesz naprawić i co będziesz skłonny naprawić, a następnie to napraw. Na dziś wystarczy. Może na twoim biurku leży plik papierkowej roboty, której od dawna unikasz? Nie chcesz nawet na niego spojrzeć, gdy wchodzisz do swojego pokoju. Iście koszmarna sterta: dokumenty podatkowe, rachunki, listy od ludzi upominających się o przysługi, które niekoniecznie masz ochotę wyświadczyć. Dostrzeż swój strach i okaż mu trochę zrozumienia. Być może w tej stercie papieru czają się węże. Być może zostaniesz ukąszony. Być może czają się tam nawet hydry. Utniesz jedną głowę, a na jej miejsce wyrośnie siedem nowych. Jak niby miałbyś sobie z tym poradzić? Zapytaj siebie: „Czy jest cokolwiek, co byłbym skłonny zrobić z tą stertą papieru? Czy dam się namówić na przejrzenie choćby części z nich? Choćby przez dwadzieścia minut?”. Być może odpowiedź zabrzmi: „Nie!”. Spróbuj zatem z dziesięcioma minutami albo nawet z pięcioma. Od czegoś trzeba zacząć. Szybko zauważysz, że cały ten plik przestał przerażać tylko dlatego, że na niego spojrzałeś. Zdasz sobie sprawę, że całość złożona jest z części. A co gdyby tak w ramach nagrody pozwolić sobie na smaczny obiad z lampką dobrego wina albo wieczór z dobrą książką na wygodnym fotelu, albo seans filmowy z idiotyczną komedią? A co gdyby tak poprosić żonę czy męża, aby mówili „dobra robota” po tym, jak naprawiłeś, cokolwiek akurat naprawiałeś? Czy znalazłbyś w tym motywację? Osoby, które poprosiłbyś o miłe słowo w zamian za wysiłek, niekoniecznie od razu będą w tej roli biegłe i pilne, ale nie pozwól, aby cię to zatrzymało. Ludzie są zdolni do nauki, nawet gdy początkowo nie wykazują specjalnych predyspozycji. Szczerze zadaj sobie pytanie, czego potrzeba ci jako motywacji do zajęcia się tą czy inną sprawą, i wysłuchaj, co masz do powiedzenia. Nie zbywaj samego siebie odpowiedziami typu: „Nie powinienem tego potrzebować, aby być zmotywowanym. Powinienem robić to, co do mnie należy, bez jakichś głupich nagród!”. A co ty niby o sobie wiesz? Jesteś z jednej strony najbardziej skomplikowaną istotą w całym wszechświecie, a drugiej strony kimś, kto nie umie nawet nastawić zegarka na wyświetlaczu piekarnika. Nie przeceniaj swojej znajomości siebie.
Flashcard 72
Pozwól codziennym obowiązkom i zadaniom dawać ci sygnały. Być może odpowiednim momentem na to jest ranek, gdy zaraz po przebudzeniu siadasz na krawędzi łóżka. Możesz też spróbować obmyślić plan na następny dzień wieczorem dnia poprzedniego. Poproś samego siebie o dobrowolny wkład na rzecz zmiany na lepsze. Jeśli poprosisz uprzejmie, zechcesz wysłuchać informacji zwrotnej i powstrzymasz się od wymądrzania, być może otrzymasz ofertę pomocy. Rób tak każdego dnia przez jakiś czas. A potem rób tak przez całe życie. Nie minie dużo czasu, a znajdziesz się w zupełnie innym miejscu. W nawyk wejdzie ci pytanie samego siebie: „Co mógłbym i byłbym gotów zrobić, by uczynić Życie odrobinę lepszym?”. Nie ograniczaj się w tym, co owo „lepsze” ma tutaj oznaczać. Nie bądź totalitarystą ani utopistą, nawet wobec siebie – naziści, Sowieci czy maoiści, a także i twoje własne doświadczenia przekonały cię, że totalitarne ciągoty do niczego dobrego nie prowadzą. Mierz wysoko. Skieruj swój wzrok na rozwój Istnienia. W głębi duszy stań po stronie Prawdy i Najwyższego Dobra.
Flashcard 73
Zamiast odgrywać rolę tyrana – skupiasz się. Zamiast manipulować – zaczynasz mówić prawdę. Porzucasz podział na oprawcę i ofiarę i zapraszasz do negocjacji. Nie musisz już być zazdrosny, bo rozumiesz, że nie masz pojęcia, czy twój obiekt zazdrości faktycznie jest w lepszej sytuacji. Nie musisz już być sfrustrowany, bo nauczyłeś się mierzyć niżej i cierpliwie czekać na rezultaty. Stopniowo odkrywasz, kim jesteś, czego chcesz i czego gotów jesteś dokonać. Uświadamiasz sobie, że rozwiązania twoich unikalnych problemów muszą być dostosowane bezpośrednio i precyzyjnie do ciebie. Mniej obchodzi cię, co robią inni, bo sam robisz bardzo dużo.
Flashcard 74
Zamiast odgrywać rolę tyrana – skupiasz się. Zamiast manipulować – zaczynasz mówić prawdę. Porzucasz podział na oprawcę i ofiarę i zapraszasz do negocjacji. Nie musisz już być zazdrosny, bo rozumiesz, że nie masz pojęcia, czy twój obiekt zazdrości faktycznie jest w lepszej sytuacji. Nie musisz już być sfrustrowany, bo nauczyłeś się mierzyć niżej i cierpliwie czekać na rezultaty. Stopniowo odkrywasz, kim jesteś, czego chcesz i czego gotów jesteś dokonać. Uświadamiasz sobie, że rozwiązania twoich unikalnych problemów muszą być dostosowane bezpośrednio i precyzyjnie do ciebie. Mniej obchodzi cię, co robią inni, bo sam robisz bardzo dużo. Podchodzisz z zaangażowaniem do każdego dnia i celujesz w najwyższe dobro.
Flashcard 75
Poproś, a będzie ci dane. Zapukaj, a drzwi się otworzą. Jeśli poprosisz tak, jakbyś szczerze czegoś pragnął, jeśli zapukasz tak, jakbyś naprawdę chciał wejść, jest szansa, że zaoferujesz samemu sobie pomoc w poprawie swojego życia: minimalną, znaczącą, kompletną. A wraz z twoim rozwojem zmiany na lepsze doświadczy samo Istnienie. Nie porównuj się z tym, kim inni są dzisiaj, ale z tym, kim ty byłeś wczoraj.
Flashcard 76
Zasada 5 - Nie pozwól swoim dzieciom robić niczego, co wzbudza twoją niechęć
Flashcard 77
JAKIŚ CZAS TEMU BYŁEM ŚWIADKIEM, jak trzyletni chłopiec ciągnął za sobą swoich rodziców przez zatłoczone lotnisko. Co jakieś pięć sekund wydzierał się wniebogłosy – i, co ważniejsze, robił to celowo. To nie był płacz motywowany zmęczeniem, głodem czy zniecierpliwieniem. Jako rodzic potrafię to poznać po tonie. Chłopiec umyślnie irytował swoich rodziców – oraz, przy okazji, setki innych ludzi – aby zwrócić na siebie uwagę. Być może czegoś chciał. Cokolwiek to było, najwyraźniej w danej chwili nie dało się spełnić jego zachcianki i rodzice powinni byli wyraźnie dać mu to do zrozumienia. Możesz uważać inaczej uzasadniając, że „mogli być wykończeni podróżą i doświadczać jet lagu”. Owszem, mogli, ale nie zmienia to faktu, że trzydzieści sekund działań nakierowanych na rozwiązanie problemu zakończyłoby ten żenujący spektakl. Bardziej rozmyślni rodzice nie pozwoliliby, aby ktoś im tak bliski stał się obiektem pogardy tłumu.
Flashcard 78
Widziałem też niedawno pewną parę, niechętną lub niepotrafiącą powiedzieć „nie” swojemu dwuletniemu dziecku. Rodzice poczuwali się do podążania wszędzie tam, gdzie zechciał podreptać ich maluch. Cały czas, który w zamyśle miał zostać spędzony na przyjemnej wizycie u znajomych, poświęcali dziecku, a ono zachowywało się tak skandalicznie, że nie można było ani na chwilę pozostawiać go bez nadzoru nie narażąjąc zdrowia jego i innych dzieci. Zgoda tej pary, aby ich dziecko mogło swobodnie realizować każdą zachciankę, jak na ironię doprowadziła do odwrotnego efektu: pogubieni, pozbawiali malucha wszelkich szans na niezależne działanie. Ponieważ nie potrafili nauczyć go znaczenia słowa „nie”, szkrab nie wykształcił żadnej koncepcji rozsądnych ograniczeń umożliwiających maksymalny zakres autonomii, jakim można obdarzyć dziecko w takim wieku. Był to klasyczny przykład tego, jak niekontrolowany chaos rodzi przesadny porządek (w dłuższej perspektywie sytuacja nieuchronnie się odwróci).
Flashcard 79
Gdy moja córka – dziś dorosła – była małą dziewczynką, inne dziecko uderzyło ją w głowę metalowym samochodzikiem-zabawką. Rok później widziałem, jak to samo dziecko złośliwie pchnęło swoją młodszą siostrę, która upadła plecami na stolik do kawy ze szklanym blatem. Jego matka szybko podbiegła do niego (zamiast do przerażonej córki) i przyciszonym tonem powiedziała, aby więcej tak nie robił, klepiąc go przy tym pocieszająco, w sposób dla zewnętrznego obserwatora ewidentnie wskazujący aprobatę. Tak właśnie wychowuje się Boga-Imperatora Wszechświata. To niewypowiedziany cel wielu matek, w tym także tych, które uważają siebie za adwokatki pełnej równości płci. Tego rodzaju kobiety reagują histerią za każdym razem, gdy w trybie rozkazującym przemówi do nich jakiś dorosły mężczyzna, za to natychmiast gnają zrobić synkowi kanapkę z masłem orzechowym, jeśli on tylko zażyczy sobie tego w czasie grania na komputerze. Przyszłe partnerki takich chłopców będą miały wszelkie powody, żeby nienawidzić swoich teściowych. Szacunek do kobiet? To dla innych chłopców, innych mężczyzn – nie dla ich najdroższych syneczków. Preferencyjne traktowanie syna w okresie dziecięcym może sprzyjać wychowaniu atrakcyjnego, pewnego siebie mężczyzny. Zdarzyło się tak w przypadku ojca psychoanalizy, Sigmunda Freuda, co ten sam przyznawał: „Mężczyzna będący niekwestionowanym faworytem matki na całe życie zachowuje poczucie bycia zdobywcą; pewność sukcesu, która często przekłada się na realne osiągnięcia”[105].
Flashcard 80
Miałem styczność z czteroletnim chłopcem, któremu matka ustawicznie pozwalała chodzić głodnym. Wyszło to na jaw, gdy jego niania zachorowała i matka przez jakiś czas podrzucała go sąsiadom, aby się nim zajęli. Gdy przyszła kolej na nas, przywiozła chłopca i stwierdziła, że on w zasadzie nie je nic przez cały dzień. „Nie przejmujcie się tym, nie ma problemu”, rzuciła na odchodnym. Otóż jest problem (jakby to nie było dla kogoś oczywiste). Malec całymi godzinami, kurczowo, w absolutnej desperacji i pełnym skupieniu trzymał się mojej żony, po tym jak ta nieustępliwie, uparcie, lecz miłosiernie nie pozwoliła mu postawić na swoim – zdołała nakarmić go pełną porcją obiadową i nagrodziła za współpracę. Zaczęło się od tego, że – usiadłszy przy stole razem z moją żoną, ze mną, dwójką naszych dzieci oraz dwójką innych dzieci z okolicy, którymi się tego dnia opiekowaliśmy – niejadek ostentacyjnie odmawiał otwarcia buzi. Żona przystawiła mu pełną łyżeczkę do ust i czekała cierpliwie i niezachwianie, podczas gdy chłopiec kręcił głową na znak protestu. Stosował metody obronne typowe dla nieposłusznych, krnąbrnych, fatalnie wychowywanych dwulatków. Jednak, tak jak powiedziałem, moja żona nie pozwoliła mu postawić na swoim. Za każdym razem, gdy przełknął kolejną porcję, czule klepała go po głowie i powtarzała, że jest „dobrym chłopcem”. Tak też zresztą o nim myślała – był uroczym, lecz zaniedbanym dzieckiem. Dziesięć – wcale nie takich trudnych – minut później malec miał przed sobą pustą miskę. Wszyscy przyglądaliśmy się z przejęciem. To była sprawa życia lub śmierci. „Zobacz – powiedziała – zjadłeś całą miskę”. Gdy zobaczyłem go po raz pierwszy, ten chłopiec stał samotnie w kącie pokoju, z własnej woli, nieszczęśliwy; nie potrafił nawiązać relacji z innymi dziećmi; ciągle krzywił się i marudził; nie reagował, gdy próbowałem zachęcić go do zabawy – ten sam chłopiec rozpromienił się nagle szerokim, szczerym uśmiechem. Ucieszyło to wszystkich przy stole. Dwadzieścia lat później, kiedy opisuję to wspomnienie, nadal trudno mi powstrzymać łzy. Po tym przełomie przez cały dzień podążał za moją żoną niczym szczenię, i ani na chwilę nie pozwolił jej zniknąć z zasięgu wzroku. Gdy siadała, wskakiwał jej na kolana, wtulał się i przymilał – ponownie otwierał się na świat w desperackim poszukiwaniu miłości, której ciągle mu odmawiano. Później tego dnia, choć zdecydowanie za wcześnie, wróciła jego mama. Weszła po schodach do pokoju, w którym przebywaliśmy wszyscy razem. „Och, patrzcie: jaka Super Mama”, rzuciła zawistnie, kiedy zobaczyła swojego syna wtulonego w moją żonę. Wyszła najszybciej jak się dało, z lodowatym sercem i pogrążonym w rozpaczy dzieckiem na rękach. Była psychologiem. Są sprawy, które widać od razu, gołym okiem… Nic dziwnego, że ludzie wolą pozostać ślepi.
Flashcard 81
„Nie ma złych dzieci – twierdzą tacy ludzie – tylko źli rodzice”. Gdy wyobrażamy sobie obraz nieskazitelnego dziecka, pogląd ten wydaje się w pełni uzasadniony. Piękno, otwartość, radość, zaufanie i zdolność kochania cechujące dzieci sprawiają, że niejako instynktownie przypisujemy całą winę dorosłym. Tymczasem taka romantyczna postawa jest niebezpiecznie naiwna. Zbyt jednostronna w przypadku rodziców, którym przytrafił się wyjątkowo trudny syn czy córka. Z drugiej strony równie kiepskim pomysłem jest bezkrytyczne wskazywanie społeczeństwa jako odpowiedzialnego za wszelkie ludzkie przywary. Taka konkluzja jedynie odwleka problem w czasie. Niczego nie wyjaśnia i niczego nie rozwiązuje. Jeśli to społeczeństwo jest zepsute, a nie należące do niego jednostki, to gdzie to zepsucie się zrodziło? Jakim sposobem się rozprzestrzenia? Nie trzeba wnikliwej analizy, aby dostrzec, jak tendencyjna i zideologizowana jest ta teoria. Służalcza postawa dzisiejszych rodziców wobec dzieci wydaje mi się zrozumiała: nie dość, że rodzice zostali uznani za szeregowych przedstawicieli tej domniemanej tyranii społecznej, to jeszcze odmawia im się bycia dobroczynnymi posłańcami dyscypliny, porządku i konwenansów. Kryją się ze wstydem w cieniu rewolucyjnego etosu dorastania spopularyzowanego w latach sześćdziesiątych – w dekadzie, której ekscesy przyniosły generalną niechęć do dorosłości, lekkomyślne podważanie istnienia kompetentnej władzy oraz niezdolność do rozróżnienia między chaotyczną niedojrzałością a odpowiedzialną wolnością. Wszystko to spowodowało wzrost wrażliwości rodziców na krótkoterminowe emocjonalne cierpienia dzieci oraz wzbudziło bezsensowne obawy przed nieumyślnym skrzywdzeniem pociech przez przesadną dyscyplinę. Lepiej przesadzić w tę stronę niż odwrotnie, możesz argumentować. Owszem, ale należy pamiętać, że katastrofy czają się na obu ekstremach każdego moralnego kontinuum.
Flashcard 82
MÓWI SIĘ, że każdy człowiek jest świadomym bądź nieświadomym przedstawicielem idei jakiegoś wielkiego filozofa. Przekonanie, że dzieci rodzą się z nieskażoną naturą, psutą dopiero przez kulturę i społeczeństwo, jest w dużej mierze pochodną myśli osiemnastowiecznego filozofa Jeana-Jacquesa Rousseau[107]. Rousseau głęboko wierzył w demoralizujący wpływ społeczeństwa i prywatnej własności. Twierdził, że nie ma nic cudowniejszego i łagodniejszego niż człowiek sprzed cywilizacji. Dokładnie w czasie, gdy głosił swoje poglądy, zdał sobie sprawę ze swojej niezdolności do pełnienia roli ojca, porzucił pięcioro swoich dzieci i skazał je na koszmar życia w sierocińcach tamtej ery.
Flashcard 83
A im mniej wiesz na temat Jednostki 731, tajnej japońskiej sekcji badawczej działającej również w tym czasie, tym lepiej. Jeśli masz zamiar dowiedzieć się o niej czegoś więcej, robisz to na własne ryzyko. Ostrzegałem.
Flashcard 84
Jako że dzieci, tak jak wszyscy ludzie, mają w sobie zarówno dobro, jak i zło, nie można zwyczajnie pozostawić ich samym sobie, wolnych od wpływu społeczeństwa, z oczekiwaniem, że rozkwitną pełnią człowieczeństwa. Nawet psy muszą być socjalizowane, aby stały się akceptowanymi członkami sfory. Dzieci to istoty znacznie bardziej skomplikowane niż psy. Oznacza to, że bez odpowiedniego wychowania, opieki, dyscypliny i zachęt prawdopodobne jest, że się w tym skomplikowaniu pogubią. Wobec tego twierdzenie, że przypisywanie ludzkich skłonności do agresji patologiom struktur społecznych jest błędne, to zbyt delikatne postawienie sprawy – to pogląd wręcz absurdalny. Żywotny proces socjalizacji krzewi dobro i zapobiega wielu krzywdom. Dzieci trzeba kształtować i uczyć, bo inaczej nie mogą się właściwie rozwijać. Wyraźnie przejawia się to w ich zachowaniu: dzieci cechuje desperackie pragnienie uwagi zarówno ze strony rówieśników, jak i dorosłych, ponieważ uwaga ta, czyniąca ich efektywnymi członkami wspólnoty, jest tak niezmiernie ważna.
Flashcard 85
Wyrządzić dziecku krzywdę można nie tylko przez maltretowanie – psychiczne lub fizyczne – lecz także z powodu niepoświęcania mu należytej uwagi. To krzywda zaniedbania, równie poważna i długotrwała. Dzieci są krzywdzone, gdy ich „miłosiernie” lekceważący rodzice – zamiast wychować je na bystre, spostrzegawcze i czujne – pozostawiają je w stanie nieświadomości i zobojętnienia. Dzieci są krzywdzone, gdy ich opiekunowie, z obawy przed jakimkolwiek konfliktem lub urazą, nie mają odwagi ich pouczać i nie oferują żadnych wytycznych dotyczących właściwego postępowania. Łatwo rozpoznać takie dzieci na ulicy. Są jakby zamknięte i nieobecne. Nijakie i pochmurne. Nigdy nie są szczęśliwe i rozpromienione. Są jak nieoszlifowane diamenty, wiecznie oczekujące, aż ktoś nada im połysku. Takie dzieci są nieustannie ignorowane przez rówieśników, ponieważ zabawa z nimi nie sprawia przyjemności. Dorośli często prezentują wobec nich podobną postawę (choć desperacko się tego wypierają, gdy zwróci się im uwagę). Gdy na początku kariery zawodowej pracowałem w przedszkolach, zaniedbane dzieci rozpaczliwie lgnęły do mnie na swój niezgrabny, ofermowaty sposób, rozkojarzone i bez właściwego wyczucia dystansu. Biegały w pobliżu albo wskakiwały mi na kolana – bez zwracania najmniejszej uwagi na to, co akurat robiłem – bezwolnie popychane potężną potrzebą uwagi ze strony dorosłych, która jest niezbędnym katalizatorem dalszego rozwoju. Czymś bardzo trudnym było powstrzymanie się od reagowania z rozdrażnieniem czy nawet niesmakiem na tego typu dzieci, zbyt duże na taką formę infantylizmu. Trudno było wręcz ich nie odepchnąć (mimo że bardzo im współczułem i dobrze rozumiałem ich sytuację). Myślę, że taka reakcja, choć surowa i okrutna, była niemal uniwersalnie odczuwanym wewnętrznym sygnałem ostrzegającym przed niebezpieczeństwem nawiązania relacji ze słabo uspołecznionym dzieckiem: prawdopodobieństwem natychmiastowej, całkowitej, patologicznej zależności (która powinna być odpowiedzialnością rodzica) oraz olbrzymiej ilości czasu i zasobów, których poświęcenia wymagałaby akceptacja takiej relacji. Skonfrontowani z taką sytuacją, skądinąd przyjaźni rówieśnicy i zatroskani dorośli, prędzej skierują uwagę gdzie indziej, ponieważ będą preferowali interakcje z innymi dziećmi o, mówiąc bez ogródek, znacznie mniejszej dysproporcji kosztów względem korzyści.
Flashcard 86
ZANIEDBANIE CZY ZNĘCANIE SIĘ, będące częścią źle dobranych lub kompletnie nieobecnych postaw dyscyplinarnych, może być celowe – i wynikać z jawnych, świadomych, choć błędnych decyzji rodzicielskich. Jednak dużo częściej mamy do czynienia z paraliżującą współczesnych rodziców obawą, że jeśli będą karać niegrzeczne zachowania dzieci ostrymi reprymendami, dzieci przestaną ich lubić czy nawet kochać. Tacy rodzice ponad wszystko łakną przyjaźni ze strony swoich pociech i, aby ją zyskać, gotowi są poświęcić szacunek. To niedobrze. Dziecko będzie miało wielu przyjaciół, ale tylko dwoje rodziców – w wariancie optymistycznym – a rodzice są czymś więcej niż przyjaciółmi, nie odwrotnie. Przyjaciele rzadko kiedy dysponują autorytetem na tyle silnym, aby krytykować i wymagać poprawy. Każdy rodzic musi zatem nauczyć się tolerować chwilowy gniew, a nawet nienawiść, z jakimi dzieci – ze względu na mocno ograniczoną świadomość i dbałość o długoterminowe konsekwencje – reagują na konieczne działania dyscyplinujące. Rodzice pełnią w społeczeństwie rolę arbitrów. Uczą dzieci, jak mają się zachowywać, aby inni ludzie mogli nawiązywać z nimi wartościowe, produktywne relacje.
Flashcard 87
Dyscyplinowanie dziecka ma być wyrazem odpowiedzialności. To nie to samo, co gniew za złe zachowanie. To nie to samo, co zemsta za zły występek. Wręcz przeciwnie: to rozważna kombinacja litości i długoterminowego osądu. Odpowiednia dyscyplina wymaga wysiłku – jest w zasadzie równoznaczna z wysiłkiem. Niełatwym wyzwaniem jest formułowanie strategii dyscyplinujących, które będą sprawiedliwe, a zarazem pełne empatii, oraz negocjowanie ich stosowania z innymi osobami zaangażowanymi w opiekę nad dzieckiem. Z uwagi na to połączenie odpowiedzialności i stopnia trudności sugestia, że wszelkie ograniczenia i zakazy nakładane na dzieci są szkodliwe, może być przewrotnie przyjmowana z ulgą. Ten pogląd, raz zaakceptowany, pozwala nierozważnym rodzicom porzucić obowiązek służenia jako instruktorzy socjalizacji, na dodatek z przekonaniem, że to dla dobra ich dzieci. Taka postawa jest przejawem głębokiego, zgubnego samooszukiwania. Leniwego, tchórzliwego, okrutnego i niewybaczalnego. Co gorsza, nasza skłonność do racjonalizowania na tym się nie kończy.
Flashcard 88
Wydaje nam się, że zasady i normy nieodwracalnie osłabią, naturalnie bezgraniczną, wrodzoną kreatywność naszych dzieci. Tymczasem literatura naukowa ewidentnie wskazuje, że – po pierwsze – ponadprzeciętna kreatywność wykraczająca poza trywializm jest szokująco rzadka[121] i – po drugie – rygorystyczne ograniczenia sprzyjają (a nie szkodzą) kreatywnym dokonaniom[122]. Wierze w czysto destrukcyjny pierwiastek zasad i struktur towarzyszy często przekonanie, że dzieci będą dokonywać słusznych wyborów co do pory snu czy posiłków, jeśli tylko pozwoli im się kierować ich perfekcyjną, nieskazitelną naturą. To równie bezpodstawne założenia. Dzieci bez zastanowienia będą zasilać swoją egzystencję hot dogami, kanapkami z kremem czekoladowym i żelkami, o ile uznają to za sposób na przyciągnięcie uwagi, zyskanie kontroli lub uniknięcie próbowania czegoś nowego. Zamiast mądrze i posłusznie kłaść się spać, gdy przyjdzie na to pora, wolą odpychać uczucie senności, aż padną z wycieńczenia. Uwielbiają także prowokować dorosłych, a tym samym badać skomplikowane ramy przestrzeni społecznej, podobnie jak młode szympansy dokuczające dorosłym członkom stada[123]. Obserwowanie konsekwencji, jakie niesie ze sobą drażnienie innych, to sposób, w jaki dzieci i młode szympansy odkrywają granice wolności, która w przeciwnym wypadku mogłaby okazać się zbyt nieskrępowana i przerażająca. Granice, raz odkryte, dają poczucie bezpieczeństwa, mimo że samo odkrycie powoduje chwilowy zawód lub frustrację.
Flashcard 89
Przychodzi mi na myśl sytuacja, która wydarzyła się, gdy pewnego razu zabrałem moją dwuletnią córkę na plac zabaw. Bawiła się na ustawionych poziomo drabinkach, wisząc nad ziemią. Wyjątkowo prowokatorski mały czort w podobnym wieku stał nad nią, dokładnie na tym szczeblu, na którym ona wisiała. Widziałem, jak przesuwa stopę ku jej ręce. Nasze spojrzenia się spotkały. Smarkacz powoli, z premedytacją deptał jej palce, raz za razem, z coraz większą siłą, a przy tym cały czas patrzył mi w oczy. Dokładnie wiedział, co robi. Spadaj, facet – miał wypisane na twarzy. Zdążył już widać dojść do wniosku, że dorośli zasługują jedynie na pogardę i że może bez konsekwencji ich ignorować (przykre, że kiedyś będzie musiał jednym z nich zostać). Taką to beznadziejną przyszłość zapewnili mu jego rodzice. Ku jego olbrzymiemu zdziwieniu, zdjąłem go z huśtawki i rzuciłem na ziemię kilka metrów dalej. Oczywiście żartuję. Po prostu zabrałem stamtąd swoją córkę. Chociaż lepiej byłoby dla małego łobuza, gdybym zrealizował ten pierwszy wariant.
Flashcard 90
Przychodzi mi na myśl sytuacja, która wydarzyła się, gdy pewnego razu zabrałem moją dwuletnią córkę na plac zabaw. Bawiła się na ustawionych poziomo drabinkach, wisząc nad ziemią. Wyjątkowo prowokatorski mały czort w podobnym wieku stał nad nią, dokładnie na tym szczeblu, na którym ona wisiała. Widziałem, jak przesuwa stopę ku jej ręce. Nasze spojrzenia się spotkały. Smarkacz powoli, z premedytacją deptał jej palce, raz za razem, z coraz większą siłą, a przy tym cały czas patrzył mi w oczy. Dokładnie wiedział, co robi. Spadaj, facet – miał wypisane na twarzy. Zdążył już widać dojść do wniosku, że dorośli zasługują jedynie na pogardę i że może bez konsekwencji ich ignorować (przykre, że kiedyś będzie musiał jednym z nich zostać). Taką to beznadziejną przyszłość zapewnili mu jego rodzice. Ku jego olbrzymiemu zdziwieniu, zdjąłem go z huśtawki i rzuciłem na ziemię kilka metrów dalej. Oczywiście żartuję. Po prostu zabrałem stamtąd swoją córkę. Chociaż lepiej byłoby dla małego łobuza, gdybym zrealizował ten pierwszy wariant.
Flashcard 91
Przychodzi mi na myśl sytuacja, która wydarzyła się, gdy pewnego razu zabrałem moją dwuletnią córkę na plac zabaw. Bawiła się na ustawionych poziomo drabinkach, wisząc nad ziemią. Wyjątkowo prowokatorski mały czort w podobnym wieku stał nad nią, dokładnie na tym szczeblu, na którym ona wisiała. Widziałem, jak przesuwa stopę ku jej ręce. Nasze spojrzenia się spotkały. Smarkacz powoli, z premedytacją deptał jej palce, raz za razem, z coraz większą siłą, a przy tym cały czas patrzył mi w oczy. Dokładnie wiedział, co robi. Spadaj, facet – miał wypisane na twarzy. Zdążył już widać dojść do wniosku, że dorośli zasługują jedynie na pogardę i że może bez konsekwencji ich ignorować (przykre, że kiedyś będzie musiał jednym z nich zostać). Taką to beznadziejną przyszłość zapewnili mu jego rodzice. Ku jego olbrzymiemu zdziwieniu, zdjąłem go z huśtawki i rzuciłem na ziemię kilka metrów dalej. Oczywiście żartuję. Po prostu zabrałem stamtąd swoją córkę. Chociaż lepiej byłoby dla małego łobuza, gdybym zrealizował ten pierwszy wariant. Wyobraź
Flashcard 92
Wyobraź sobie małe dziecko wielokrotnie uderzające swoją mamę w twarz. Dlaczego to robi? Głupie pytanie. Skrajnie naiwne. Odpowiedź jest oczywista. Aby zdominować matkę. Żeby sprawdzić, czy ujdzie mu to na sucho. Przemoc nie jest przecież żadną tajemnicą – to pokój jest tajemnicą. Przemoc to stan domyślny, nie jest o nią trudno. Pokój z kolei to rzecz niełatwa: wykształcona, wdrożona, wypracowana. (Generalnie wiele zagadnień psychologicznych pojmowanych jest zupełnie na opak. Dlaczego ludzie biorą narkotyki? To nie tajemnica. Tajemnicą jest dlaczego cała ludzkość nie żyje na ciągłym haju. Dlaczego ludzie nie radzą sobie ze stresem? Żadna tajemnica. Tajemnicą jest, jak większość ludzi zachowuje opanowanie. Jesteśmy delikatni i śmiertelni. Milion złych rzeczy może się stać, na milion różnych sposobów. Powinniśmy odczuwać nieustanne przerażenie. A nie odczuwamy. To samo można powiedzieć o depresji, lenistwie i przestępczości). Jeśli mogę cię zranić i pokonać – mogę robić, co tylko chcę, kiedy tylko chcę, nawet gdy jesteś w pobliżu. Mogę cię dręczyć tylko po to, aby zaspokoić własną ciekawość. Mogę cię zdominować i skupić całą uwagę na sobie. Dzieci biją innych, ponieważ – po pierwsze – agresja jest wrodzonym popędem, choć u różnych jednostek objawia się z różnym nasileniem, oraz – po drugie – agresja pozwala dzieciom uzyskiwać to, czego pragną. Naiwnością jest zakładanie, że takie zachowania muszą być wyuczone. Węża nie trzeba uczyć kąsać. Taka jego natura. A, statystycznie rzecz ujmując, okolice drugiego roku życia to najbardziej agresywny okres w życiu człowieka[124]. Dwulatki kopią, biją, gryzą i kradną własność innych. Postępują tak w ramach eksploracji otoczenia, wyrażania gniewu i frustracji oraz gratyfikacji impulsywnych zachcianek. Co ważniejsze dla naszego wywodu, postępują tak, aby poznawać realne granice dozwolonych zachowań. Jak inaczej miałyby odkryć, co jest akceptowalne? Małe dzieci są jak ślepcy kroczący z rękami wyciągniętymi przed siebie w poszukiwaniu ściany. Prą naprzód i testują, gdzie leżą rzeczywiste granice (a te zbyt rzadko znajdują się tam, gdzie deklarowano).
Flashcard 93
Konsekwentny brak przyzwolenia na dane zachowanie
Flashcard 94
Konsekwentny brak przyzwolenia na dane zachowanie sugeruje dziecku, że napotkana została granica akceptowalnej agresji. Z kolei brak sprzeciwu jedynie wzmacnia ciekawość – i dlatego agresywne, dominujące dziecko będzie kopać, bić i gryźć, aż coś wskaże mu granicę. Jak mocno mogę uderzyć Mamusię? Aż się sprzeciwi. Jeśli jest się tego świadomym, lepiej interweniować wcześniej niż później (o ile oczekiwanym rezultatem rodzica jest nie być uderzanym). Zdecydowana interwencja pomaga też dziecku zrozumieć, że bicie innych to suboptymalna strategia społeczna. Bez wyraźnego sprzeciwu żadne dziecko nie uruchomi niełatwego procesu organizacji i regulacji swoich impulsów tak, aby mogły bezkonfliktowo współistnieć w jego psychice oraz w szerszym środowisku społecznym. Poukładanie sobie w głowie nie jest dla dziecka wcale taką prostą sprawą. Mój syn, jako mały brzdąc, był szczególnie uparty. Gdy moja córka była malutka, mogłem sparaliżować jej ruchy samym groźnym spojrzeniem. Niestety, na synu metoda ta nie wywierała żadnego efektu. Już w wieku dziewięciu miesięcy dawał nieźle popalić mojej żonie (która sama jest twardą sztuką). Walczył z nią o kontrolę nad łyżką. „Dobrze!”, myśleliśmy. Nie chcieliśmy go karmić ani minuty dłużej niż to konieczne. Ale ten mały nicpoń zjadał ledwie trzy czy cztery kęsy. Później już tylko się bawił. Mieszał i grzebał łyżką w miseczce. Zrzucał jedzenie ze swojego krzesełka i bacznie obserwował, jak spada na podłogę. Eksplorował otoczenie. Niestety, zazwyczaj więcej niż w jego brzuchu lądowało na posadzce – i przez to niedojadał. Zła dieta przekładała się na problemy ze snem. Noce przerywane płaczem pozbawiały snu jego rodziców. Przez to byliśmy za dnia zrzędliwi i nie w humorze. Malec frustrował swoją mamę, a ona wyładowywała się na mnie. Trajektoria, na której się znaleźliśmy, nie napawała optymizmem. Po kliku dniach pogłębiającego się problemu postanowiłem odebrać synowi to, co pierwotnie należało do nas, rodziców – łyżkę. Przygotowałem się do wojny. Uzbroiłem się w czas. Cierpliwy dorosły może pokonać dwulatka, choć co niektórym może być trudno w to uwierzyć. Jak mówi przysłowie: „Wiek i perfidia górują nad młodością i umiejętnościami”. Po części dlatego, że gdy ma się dwa lata, czas wlecze się nieubłaganie. Pół godziny dla mnie było jak tydzień dla mojego syna. Byłem pewny zwycięstwa. On był uparty i złośliwy, ale ja mogłem być gorszy. Siedzieliśmy nad miską z jedzeniem, twarzą w twarz, niczym W samo południe. Obaj wiedzieliśmy, co nadchodzi. Podniósł łyżkę. Odebrałem mu ją i nabrałem porcję przepysznej papki marchewkowej. Skierowałem ją pewnie w stronę jego buzi. Spojrzał na mnie dokładnie tak, jak ten wredny dzieciak depczący palce mojej córki. Ścisnął usta z zawzięciem, którym dawał mi do zrozumienia, że łatwo się nie podda. Ganiałem łyżką za jego jadaczką w miarę, jak on wierzgał się na wszystkie strony. Miałem jednak kilka asów w rękawie. Trąciłem go w brzuszek drugą ręką. Nie ustąpił. Trąciłem go ponownie. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Lekko i z wyczuciem – ale na tyle mocno, aby go to irytowało. Dziesięć trąceń później otworzył buzię z zamiarem wyemitowania z siebie wściekłego krzyku. Ha! Jego błąd. Szybko wsadziłem mu łyżkę w usta. Dzielnie próbował wypchnąć niechciane jedzenie językiem. Ale z tym także wiedziałem, jak sobie poradzić. Przystawiłem mu do ust ułożony poziomo palec wskazujący. Trochę zdołał wypluć, ale trochę też połknął. Jeden – zero dla taty. Pogłaskałem go po głowie i powiedziałem, że jest dobrym chłopcem. Zupełnie szczerze. Gdy ktoś robi coś, do czego próbujesz go skłonić, nagródź go. Wystarczy, zwyciężyłeś, nie musisz już żywić urazy. Godzinę później było po sprawie. Nie obyło się bez płaczu. Nie obyło się bez wrzasków. Moja żona nie mogła tego znieść i musiała wyjść z pokoju. Ale dziecko zostało nakarmione. Syn osunął się wycieńczony na moją klatkę piersiową. Ucięliśmy sobie wspólną drzemkę. Po obudzeniu lubił mnie bardziej niż przed naszą potyczką. Często obserwowałem taki właśnie efekt konfrontacji – nie tylko z moim synem.
Flashcard 95
Jakiś czas później dogadaliśmy się z zaprzyjaźnionym małżeństwem, że będziemy zostawiać sobie nawzajem dzieci pod opiekę. Gdy jedna z par miała ochotę na wyjście do kina czy restauracji, zawoziła dzieciaki (wszystkie nasze dzieci były w wieku poniżej trzech lat) drugiej parze. Pewnego wieczoru nasi przyjaciele poprosili nas o zaopiekowanie się dodatkowo dzieckiem ich znajomych, z którymi zamierzali spędzić wieczór – dużym, silnym jak na swój wiek dwulatkiem. „Naszego małego bardzo trudno uśpić – powiedział jego ojciec. – Kładziesz go do łóżka, a ten po chwili wyłazi i schodzi na dół. Zwykle włączamy mu bajki, które ogląda, aż zaśnie. Uwielbia Elma z Ulicy Sezamkowej”. „Nie ma mowy, żebym nagradzał tego krnąbrnego malca za niewłaściwe zachowanie – pomyślałem sobie – i co jak co, ale nikomu nie zamierzam włączać Elma z Ulicy Sezamkowej”. Nigdy nie znosiłem tej odrażającej, marudnej kukły. Uważam ją za hańbę na dorobku Jima Hensona[125]. Krótko mówiąc, nagradzanie nieposłuszeństwa seansem z Elmem nie wchodziło w grę. Oczywiście nie wyjawiłem moich planów ojcu dziecka. Rodzicom po prostu nie mówi się krytycznych opinii na temat ich dzieci – dopóki nie są gotowi ich wysłuchać. Dwie godziny później położyliśmy dzieci do łóżek. Czwórka z piątki zasnęła momentalnie – ale nie wielbiciel muppetów. Położyłem go w kołysce, więc uciec, co prawda, nie mógł, mógł jednak wstać i, trzymając się brzegów, wyć w niebogłosy. Tak właśnie zrobił. Sprytne. Trzeba mu przyznać, że przyjął dobrą strategię. Wrzaski były irytujące i groziły obudzeniem innych dzieci, które wzmocniłyby natężenie dźwięku. Jeden – zero dla dzieciaka. Wróciłem więc do pokoju dziecięcego. „Połóż się”, powiedziałem. Nie poskutkowało. „Połóż się – powtórzyłem – albo ja cię położę”. Przekonywanie dzieci często nie ma najmniejszego sensu, szczególnie w takich okolicznościach, tym niemniej uważam, że każdemu należy się najpierw ostrzeżenie. Oczywiście malec się nie uspokoił i dalej wydzierał się, ile tylko sił w płucach. Dzieci robią to nagminnie. Przestraszeni rodzice myślą, że źródłem płaczu zawsze jest smutek lub ból. To zupełna nieprawda. Złość jest równie częstym powodem płaczu. Potwierdza to staranna analiza ruchów mięśni twarzy płaczących dzieci[126]. Płacz powodowany złością i płacz powodowany strachem lub smutkiem nie wyglądają tak samo. Inaczej też brzmią i uważna obserwacja pozwala je rozróżnić. Płacz powodowany złością jest często aktem dominacji i jako taki powinien być traktowany. Podniosłem go i ułożyłem do snu. Delikatnie i cierpliwie, ale stanowczo. Wstał. Położyłem go jeszcze raz. Wstał. Jeszcze raz. Znów wstał. Tym razem położyłem go na brzuchu i przytrzymałem rękę na jego plecach. Szamotał się z godną podziwu zawziętością, ale bez efektu. Jakby nie było, był ode mnie z dziesięć razy mniejszy. Mogłem unieść go jedną ręką. Trzymałem go więc, głaskałem po plecach i szeptałem, że jest dobrym chłopcem. Dałem mu smoczek. Przestał walczyć i rozluźnił się. Oczy zaczęły mu się kleić. Zabrałem rękę. Szkrab natychmiast się podniósł. Skubaniec! Miał zapał! Wytrwały gość! Jeszcze raz podniosłem go i położyłem. „Kładź się potworze”, ostrzegłem. Zacząłem delikatnie klepać go po plecach. Niektóre dzieci to odpręża. Robił się zmęczony. Był gotów się poddać. Zamknął oczy. Wstałem i cichutko ruszyłem w stronę drzwi. Przed wyjściem jeszcze raz spojrzałem w stronę kołyski, żeby upewnić się, że śpi. Był już z powrotem na nogach. Wskazałem na niego palcem. „Leż potworze”, powiedziałem zdecydowanym tonem. Padł jak postrzelony. Zamknąłem drzwi. Między nami powstała nić porozumienia. Cichutko i grzecznie przeleżał cały wieczór. „Jak zachowywał się nasz mały?”, zapytał ojciec, gdy wrócili odebrać dzieci kilka godzin później. „Bardzo grzecznie – odpowiedziałem. – Żadnych problemów. W tej chwili śpi”. „Wyłaził z sypialni?”. „Nie – odrzekłem spokojnie – przespał cały wieczór”. Facet spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Chciał wiedzieć. Ale nie zapytał. A ja mu nie powiedziałem. Nie rzucaj pereł przed wieprze, mówi stare przysłowie. Możesz uznać taką postawę za bezduszną. Ale uczenie własnego dziecka niespania i nagradzanie go wygłupami marudnej maskotki? To również bezduszne. Wybierz mniejsze zło. Ja swoje wybrałem.
Flashcard 96
Wyobraź sobie, że chciałbyś, aby twoje małe dziecko pomagało nakryć do stołu. To przydatna funkcja. Sprawiałoby ci przyjemność, gdyby twoja pociecha wyręczała cię w takich drobiazgach. Miałoby to również pozytywny efekt dla (wciąż niepewnego) poczucia własnej wartości dziecka. Rozłóż zatem oczekiwaną czynność na części składowe. Nakrycie do stołu, na przykład, obejmuje wyjęcie talerzy z szafki i zaniesienie ich na stół. Jednak nawet to może okazać się zbyt trudne. Być może twoje dziecko ledwie kilka miesięcy temu nauczyło się chodzić. Nadal idzie mu to niezdarnie i niepewnie. Najpierw naucz je, aby odbierało od ciebie talerz i od razu ci go oddawało. Pogłaszcz je po głowie po każdej udanej próbie. Zrób z tego zabawę. Podaj talerz lewą ręką, odbierz prawą, przekaż z powrotem do lewej i tak w kółko. Gdy to zostanie opanowane, podaj dziecku talerz i zrób kilka kroków w tył, aby musiało, przebyć dzielące was parę metrów. Wytrenuj go na wirtuoza w podawaniu talerzy. Nie zostawiaj go samego z jego niezdarnością. Dzięki tej metodzie w zasadzie każdego możemy nauczyć, czego tylko chcemy. Najpierw dokładnie ustal, co chcesz uzyskać. Następnie obserwuj ludzi wokół ciebie niczym jastrząb. I wreszcie, kiedykolwiek dojrzysz, jak ktoś robi coś zbliżonego do tego, na czym ci zależy, migiem leć do niego (pamiętaj: jastrząb) i dostarcz nagrodę. Twoja dorastająca córka w pewnym momencie zamknęła się w sobie? Chciałbyś, żeby więcej się odzywała? A zatem oto cel: bardziej komunikatywna córka. Któregoś ranka, przy śniadaniu, opowiada jakąś historię ze szkoły. To idealny moment, aby jej uważnie posłuchać. To jest tutaj nagrodą. Odłóż smartfona i poświęć jej uwagę. Chyba że nie chcesz, żeby jeszcze kiedykolwiek coś ci opowiedziała. Interwencje rodziców, które uszczęśliwiają dzieci, zdecydowanie mogą i powinny być stosowane w celu kształtowania zachowań. To samo odnosi się do mężów, żon, współpracowników i rodziców. Skinner był jednak realistą. Przyznawał, że metoda nagradzania jest bardzo trudna: obserwator musi cierpliwie czekać, aż obiekt obserwacji spontanicznie zachowa się w oczekiwany sposób. To wymaga zaś dużo czasu i dużo czekania, co może być problematyczne.
Flashcard 97
Emocje negatywne, tak jak ich pozytywne odpowiedniki, pomagają nam w nauce. A musimy się uczyć, bo jesteśmy głupi i łatwo możemy zrobić sobie krzywdę. Możemy się nawet niechcący zabić. To przykra, niepokojąca świadomość. Gdyby taką nie była, sami szukalibyśmy śmierci i popełniali samobójstwa. Sama ewentualność przyszłej śmierci wystarcza, aby nas przerazić. A ta może przecież nadejść w każdej chwili. Tym sposobem negatywne emocje, mimo że ogólnie nieprzyjemne, pełnią funkcję ochronną. Strach, ból, wstyd i obrzydzenie odczuwamy, aby unikać rozmaitych zagrożeń. A odczuwamy je często i mocno. W rzeczy samej: strata czegoś powoduje silniejsze negatywne emocje – niż zyskanie dokładnie tego samego wywołuje emocji pozytywnych. Ból góruje nad przyjemnością, a lęk nad nadzieją. Emocje, pozytywne i negatywne, objawiają się na dwa użyteczne sposoby. Satysfakcja (technicznie: nasycenie) mówi nam, że to, co zrobiliśmy było przyjemne, podczas gdy nadzieja (technicznie: motywacja z uwagi na przewidywaną nagrodę) podpowiada, że zbliża się coś przyjemnego. Ból jest tak nieprzyjemnym odczuciem, abyśmy nie powtarzali czynności, które doprowadziły do okaleczenia ciała lub społecznej izolacji (samotność, z technicznego punktu widzenia, także zaliczamy do bólu). Lęk sprawia, że trzymamy się z dala od niebezpiecznych ludzi i miejsc, tak abyśmy nie musieli odczuwać bólu. Wszystkie te emocje należy wzajemnie równoważyć i ostrożnie osądzać w zależności od kontekstu, niewątpliwie jednak każda z nich pełni istotną funkcję dla naszego przetrwania i rozwoju. W związku z tym jeśli nie korzystamy ze wszystkich dostępnych nam narzędzi wspierających dzieci w procesie uczenia się, w tym z negatywnych emocji, wyrządzamy naszym pociechom krzywdę. Inna rzecz, że negatywne emocje powinny być obecne w ich życiu w możliwie najłagodniejszej odsłonie.
Flashcard 98
Skinner miał świadomość, że groźby i kary mogą eliminować niechciane zachowania tak samo, jak nagrody wzmacniają zachowania pożądane. W świecie, gdzie sama myśl o interwencji w ścieżkę naturalnego rozwoju dziecka wywołuje paraliż, o tych pierwszych technikach trudno nawet rozmawiać. Tymczasem gdyby nie było potrzeby kształtowania zachowań ludzkich dzieci, nie wyróżniałyby się one w świecie zwierząt tak długim okresem rozwoju poprzedzającego pełną dojrzałość. Wyskakiwałyby z łona matki, gotowe handlować akcjami na giełdzie. Nie można też zupełnie izolować dzieci od strachu i bólu. Dzieci są małe i łatwo je zranić. Mają niewielkie pojęcie o otaczającym je świecie. Nawet podczas czynności tak naturalnej jak nauka chodzenia – zostają przez ten świat mocno poturbowane. Nie wspominając nawet o frustracji i odrzuceniu, jakich niewątpliwie doświadczą w relacjach z rodzeństwem, rówieśnikami i niechętnymi do współpracy, upartymi dorosłymi. Mając to wszystko na uwadze, fundamentalnym pytaniem natury moralnej nie jest: jak zapewnić dzieciom całkowitą ochronę przed niepowodzeniem i porażką, aby nigdy nie musiały odczuwać strachu czy bólu – ale: w jaki sposób maksymalizować efektywność procesu uczenia się, aby przydatną wiedzę nabywały minimalnym kosztem?
Flashcard 99
W bajce Disneya Śpiąca królewna Królowi i Królowej, po długich staraniach, rodzi się córeczka Aurora. Rodzice chcą przedstawić dziecko światu i organizują huczne chrzciny. Drzwi pałacu królewskiego są w ten uroczysty dzień otwarte dla każdego, kto kocha i szanuje ich córkę. Zaproszenia nie dostaje Zła Wróżka, którą możemy traktować jako symboliczną Królową Zaświatów lub Naturę w jej złowieszczej odsłonie. Mamy tu do czynienia z metaforą nadopiekuńczych rodziców, którzy tworzą wokół ukochanej córki świat idealny, wolny od zła. Taka strategia jednak jej nie chroni – zamiast tego: czyni ją słabą. Zła Wróżka rzuca klątwę na księżniczkę i skazuje ją na śmierć w dzień szesnastych urodzin, na skutek ukłucia się wrzecionem kołowrotka. Kołowrotek symbolizuje tu koło fortuny; wrzeciono, przyczyna krwawienia, to zaś symboliczne przedstawienie utraty dziewictwa, oznaka przemiany dziecka w kobietę. Na szczęście, Dobra Wróżka (dobroczynna odsłona Natury) redukuje karę do głębokiego snu, który można przerwać miłosnym pocałunkiem. Przerażeni Król i Królowa w panice wydają rozkaz spalenia wszystkich kołowrotków znajdujących się na terenie królestwa, a opiekę nad Aurorą powierzają trzem zdecydowanie zbyt dobrym wróżkom. Te z kolei kontynuują strategię wychowawczą polegającą na usuwaniu wszelkich niebezpieczeństw z życia księżniczki. Jednak przez to pozostawiają ją wiecznie naiwną, niedojrzałą i słabą. Pewnego dnia, tuż przed szesnastymi urodzinami, spacerująca po lesie Aurora spotyka księcia, w którym momentalnie się zakochuje. Wedle jakichkolwiek rozsądnych standardów – to lekka przesada. Następnie głośno lamentuje nad koniecznością poślubienia Księcia Filipa, z którym została zaręczona jako dziecko. Po przybyciu do zamku rodziców na bal wyprawiany z okazji jej urodzin dziewczyna przechodzi załamanie emocjonalne. W tym właśnie momencie ujawnia się klątwa Złej Wróżki. W zamku otwiera się portal, przez który Aurora przechodzi do pomieszczenia z kołowrotkiem. Dotyka palcem wrzeciona i upada nieprzytomna. Staje się Śpiącą Królewną. Czyniąc to (znów: symbolicznie), wybiera nieświadomość ponad okrucieństwa dorosłego życia. Coś egzystencjalnie podobnego zachodzi często w przypadku dzieci nadopiekuńczych rodziców, doświadczających szoku – rozpalającego nostalgię za błogą nieświadomością – na skutek pierwszego zetknięcia z porażką lub (w gorszym wypadku) ze szczerym, autentycznym złem, którego nie potrafią i nie chcą zrozumieć i przed którym nie mają żadnej obrony.
Flashcard 100
Weźmy przypadek trzylatki, która nie nauczyła się z nikim dzielić. Swoje samolubne zachowania demonstruje w obecności rodziców, ci jednak nie chcą być dla niej niemili i nie interweniują. W rzeczywistości nie chcą dostrzec i przyznać, co naprawdę się dzieje, ani wskazać dziecku, jak postępować właściwie. W głębi duszy reagują irytacją za każdym razem, gdy mała nie chce podzielić się z siostrą, ale mimo to udają, że wszystko jest OK. Nie jest. Rozdrażnieni warkną na nią później, za coś zupełnie niezwiązanego z problemem. Dziecko odczuje smutek i zamieszanie, ale niczego się nie nauczy. Co gorsza, jej brak wyczucia w relacjach społecznych zemści się na niej, gdy przyjdzie jej nawiązywać przyjaźnie z innymi dziećmi. Jej niezdolność do współpracy będzie działać odpychająco na potencjalnych kolegów i koleżanki. Albo będą się z nią kłócić, albo po prostu wybiorą do zabawy kogoś innego. Rodzice tych dzieci zauważą przejawy jej samolubstwa i powiedzą im, aby trzymały się od niej z daleka. Będzie samotna i odrzucona. To może wywołać lęk, urazę i depresję. To z kolei doprowadzi do odwrócenia się od życia, co jest ekwiwalentem tęsknoty za nieświadomością.
Flashcard 101
Rodzicom, którzy odmawiają wzięcia na siebie odpowiedzialności za dyscyplinowanie swoich dzieci, wydaje się, że mogą po prostu wyeliminować konflikty niezbędne dla prawidłowego wychowania. Unikają w ten sposób bycia nielubianymi (w krótkim okresie). Jednak w żadnym razie nie ratują czy nie chronią swoich dzieci przed strachem i bólem. Wręcz przeciwnie: krytyczny, bezduszny świat społeczny wepchnie je w konflikty i wymierzy kary dalece surowsze niż te, za którymi stałby rozsądny rodzic. Możesz sam dyscyplinować swoje dzieci, a możesz zrzucić odpowiedzialność za to na krytyczny, bezduszny świat – lecz wyboru tej drugiej opcji w żadnym wypadku nie należy mylić z miłością.
Flashcard 102
Odpowiedź na pytanie o zakres władzy dorosłych nie należy do łatwych. Wymaga często dogłębnego zastanowienia się nad samym pytaniem. Akceptacja tak sformułowanej obiekcji to już połowa drogi do akceptacji jej słuszności, a to rodzi zagrożenie w przypadku, gdy pytanie zostało niewłaściwie postawione. Przeanalizujmy je. Po pierwsze: dlaczego w ogóle dzieci miałyby komuś lub czemuś podlegać? To proste. Każde dziecko musi słuchać dorosłych i wykonywać ich polecenia, ponieważ jego życie uzależnione jest od opieki, jaką dorośli skłonni są je otoczyć. W związku z tym korzystniej dla dziecka jest postępować w sposób, który wzbudza szczerą sympatię i życzliwość. Można sobie nawet wyobrazić coś jeszcze lepszego. Dziecko może postępować w sposób, który zapewnia optymalną troskę dorosłych, a przy tym jednocześnie korzystnie wpływa zarówno na jego obecną kondycję życiową, jak i przyszły rozwój. To wysoko ustawiona poprzeczka, ale leżąca w najlepszym interesie dziecka, więc warto do niej aspirować. Oprócz tego każde dziecko powinno być uczone postępowania zgodnego z oczekiwaniami społeczeństwa obywatelskiego. Proszę nie mylić tego z wbijaniem mu do głowy bezmyślnego konformizmu. Chodzi po prostu o to, aby rodzice nagradzali te działania i maniery, które przełożą się na sukces dziecka w świecie poza rodziną oraz, gdy to konieczne, stosowali groźby i kary niezbędne do wykorzenienia zachowań, które przyniosą porażki i niedolę. Ważne jest, aby taki system nagród i kar wprowadzić szybko, ponieważ na wyuczenie możliwie najbliższej pożądanej postawy dziecka nie ma dużo czasu.
Flashcard 103
Nienauczone właściwego zachowania przed osiągnięciem wieku czterech lat już do końca życia będzie miało problemy z nawiązywaniem przyjaźni. Literatura naukowa jest w tej kwestii bezsporna. To bardzo istotne, ponieważ od czwartego roku życia to kontakty z rówieśnikami są głównym motorem procesu socjalizacji. Dzieci wyalienowane, na skutek odrzucenia przez kolegów i koleżanki, przestają się rozwijać. Tym sposobem dziecko pozbawione przyjaciół często wyrasta na samotnego, antyspołecznego lub, w najgorszym wypadku, cierpiącego na depresję nastolatka i dorosłego. Tego byśmy nie chcieli. Nasze zdrowie psychiczne jest w znacznie większym stopniu konsekwencją udanego przystąpienia i przynależności do wspólnoty społecznej niż większość z nas zdaje sobie sprawę. Potrzebujemy ciągłego przypominania nam, abyśmy właściwie myśleli i postępowali. Gdy błądzimy, bliscy nam ludzie, którym na nas zależy, subtelnie bądź – gdy to konieczne – dosadnie dają nam do zrozumienia, że zboczyliśmy z prawidłowego kursu. Warto mieć wokół siebie takie osoby. Dzieci, które nie przeszły właściwie procesu socjalizacji, mają okropne życie. Zdecydowanie lepszym wyjściem jest poddanie ich optymalnej socjalizacji. Przez wynagradzanie ich można to osiągnąć częściowo, ale nie w pełni. Zasadniczą kwestią nie jest zatem to, czy groźby i kary powinno się stosować. Zasadniczą kwestią jest to, jak powinniśmy stosować je świadomie i roztropnie. Jak zatem należy dyscyplinować dzieci? Pytanie to jest niezwykle trudne, ponieważ dzieci (i rodzice) różnią się zasadniczo pod względem temperamentu. Niektóre dzieci są ugodowe. Cechuje je silna chęć do zadowalania innych, za którą płacą jednak tendencją do unikania konfliktów i podległości. Inne są bezkompromisowe i bardziej niezależne. Tego typu dzieci zawsze pragną robić to, co chcą i kiedy chcą. Mogą być konfrontacyjne, nieposłuszne i uparte. Niektóre dzieci desperacko łakną jasno określonych zasad i dobrze czują się otoczone surowymi strukturami. Inne, nieprzepadające za przewidywalnością i rutyną, nie reagują nawet na minimalny zestaw narzucanych im reguł. Niektóre obdarzone są nadzwyczajną wyobraźnią i kreatywnością, a inne rozumują w sposób bardziej typowy i konserwatywny. Wszystko to newralgiczne, bardzo istotne różnice, w dużym stopniu determinowane czynnikami biologicznymi i w dużym stopniu odporne na oddziaływanie społeczne. W obliczu takiej różnorodności wszyscy możemy skorzystać na głębszej refleksji nad właściwym stosowaniem społecznej kontroli.
Flashcard 104
Nienauczone właściwego zachowania przed osiągnięciem wieku czterech lat już do końca życia będzie miało problemy z nawiązywaniem przyjaźni. Literatura naukowa jest w tej kwestii bezsporna. To bardzo istotne, ponieważ od czwartego roku życia to kontakty z rówieśnikami są głównym motorem procesu socjalizacji. Dzieci wyalienowane, na skutek odrzucenia przez kolegów i koleżanki, przestają się rozwijać. Tym sposobem dziecko pozbawione przyjaciół często wyrasta na samotnego, antyspołecznego lub, w najgorszym wypadku, cierpiącego na depresję nastolatka i dorosłego. Tego byśmy nie chcieli. Nasze zdrowie psychiczne jest w znacznie większym stopniu konsekwencją udanego przystąpienia i przynależności do wspólnoty społecznej niż większość z nas zdaje sobie sprawę. Potrzebujemy ciągłego przypominania nam, abyśmy właściwie myśleli i postępowali. Gdy błądzimy, bliscy nam ludzie, którym na nas zależy, subtelnie bądź – gdy to konieczne – dosadnie dają nam do zrozumienia, że zboczyliśmy z prawidłowego kursu. Warto mieć wokół siebie takie osoby. Dzieci, które nie przeszły właściwie procesu socjalizacji, mają okropne życie. Zdecydowanie lepszym wyjściem jest poddanie ich optymalnej socjalizacji. Przez wynagradzanie ich można to osiągnąć częściowo, ale nie w pełni. Zasadniczą kwestią nie jest zatem to, czy groźby i kary powinno się stosować. Zasadniczą kwestią jest to, jak powinniśmy stosować je świadomie i roztropnie. Jak zatem należy dyscyplinować dzieci? Pytanie to jest niezwykle trudne, ponieważ dzieci (i rodzice) różnią się zasadniczo pod względem temperamentu. Niektóre dzieci są ugodowe. Cechuje je silna chęć do zadowalania innych, za którą płacą jednak tendencją do unikania konfliktów i podległości. Inne są bezkompromisowe i bardziej niezależne. Tego typu dzieci zawsze pragną robić to, co chcą i kiedy chcą. Mogą być konfrontacyjne, nieposłuszne i uparte. Niektóre dzieci desperacko łakną jasno określonych zasad i dobrze czują się otoczone surowymi strukturami. Inne, nieprzepadające za przewidywalnością i rutyną, nie reagują nawet na minimalny zestaw narzucanych im reguł. Niektóre obdarzone są nadzwyczajną wyobraźnią i kreatywnością, a inne rozumują w sposób bardziej typowy i konserwatywny. Wszystko to newralgiczne, bardzo istotne różnice, w dużym stopniu determinowane czynnikami biologicznymi i w dużym stopniu odporne na oddziaływanie społeczne. W obliczu takiej różnorodności wszyscy możemy skorzystać na głębszej refleksji nad właściwym stosowaniem społecznej kontroli. OTO PROSTA REGUŁA na dobry początek: zasad nie powinno się mnożyć ponad konieczne minimum. Inaczej mówiąc, złe przepisy podkopują szacunek dla dobrych przepisów. To taki etyczny – a nawet prawny – odpowiednik brzytwy Ockhama, popularnej w świecie nauki zasady ekonomii myślenia, która mówi, że najprostszą możliwą hipotezę należy traktować jako najbardziej preferowaną. Nie obciążaj zatem dzieci – ani ich opiekunów – zbyt wieloma zasadami. To droga wiodąca do frustracji. Ogranicz liczbę zasad. Następnie ustal, jakie powinny być konsekwencje za ich łamanie. Stworzenie całościowego systemu surowości kar, uwzględniającego różne okoliczności, to kolejne niełatwe zadanie. Pomocne normy zostały już jednak wypracowane w ramach anglosaskiego prawa zwyczajowego, jednego z najwspanialszych osiągnięć cywilizacji Zachodu. Jego analiza może pomóc nam ustalić drugą skuteczną regułę dyscyplinowania. Anglosaskie prawo zwyczajowe umożliwia ci obronę swoich praw, ale tylko rozsądnymi metodami. Ktoś włamuje się do twojego domu. Ty posiadasz naładowany pistolet. Masz prawo się bronić, ale stosownie jest korzystać z tego prawa etapowo. Co jeśli to pijany sąsiad pomylił budynki? „Zastrzelić go”, możesz pomyśleć. Ale to nie takie proste. Zamiast tego ostrzegasz: „Stój! Mam broń”. Jeśli nie zaowocuje to ani wyjaśnieniem, ani odwrotem, uzasadnione jest oddanie strzału ostrzegawczego. Następnie, jeśli to także nie przekonało włamywacza do wycofania się, możesz strzelić mu w nogi[131]. Pojedyncza, nadzwyczaj praktyczna reguła umożliwia nam generowanie wszystkich tych coraz bardziej stanowczych reakcji: reguła koniecznego minimum przemocy. Mamy już więc dwie ogólne reguły dyscyplinowania. Pierwsza: ogranicz liczbę zasad. Druga: stosuj minimalną ilość przemocy konieczną, aby wymusić przestrzeganie tych zasad. Odnośnie do reguły pierwszej, możesz zapytać: „OK, ogranicz liczbę zasad, ale do ilu dokładnie?”. Oto kilka sugestii. Nie bij, nie kop, nie gryź, chyba że w samoobronie. Nie znęcaj się nad innymi dziećmi, żebyś nie skończył w poprawczaku. Jedz w cywilizowany, wdzięczny sposób, tak aby ludzie chętnie zapraszali cię do swoich domów i karmili. Naucz się dzielić, aby inne dzieci chciały się z tobą bawić. Gdy mówią do ciebie dorośli, słuchaj – inaczej ich rozzłościsz, a tak może się czegoś przydatnego dowiesz. Chodź spać o właściwej porze i bez humorów, aby twoi rodzice mieli czas na życie prywatne i nie żałowali, że się urodziłeś. Dbaj o swoje rzeczy, dlatego że przyda ci się to na przyszłość – i dlatego że masz szczęście w ogóle je posiadać. Gdy dzieje się coś przyjemnego i ciekawego, bądź dobrym kompanem, żeby następnym razem też cię zaproszono. Zachowuj się tak, aby ludzie cieszyli się z twojego towarzystwa – często będą cię wtedy chcieli w swoim towarzystwie. Dziecko znające te zasady wszędzie będzie mile widziane. Chodź spać o właściwej porze i bez humorów, aby twoi rodzice mieli czas na życie prywatne i nie żałowali, że się urodziłeś.
Flashcard 105
Nienauczone właściwego zachowania przed osiągnięciem wieku czterech lat już do końca życia będzie miało problemy z nawiązywaniem przyjaźni. Literatura naukowa jest w tej kwestii bezsporna. To bardzo istotne, ponieważ od czwartego roku życia to kontakty z rówieśnikami są głównym motorem procesu socjalizacji. Dzieci wyalienowane, na skutek odrzucenia przez kolegów i koleżanki, przestają się rozwijać. Tym sposobem dziecko pozbawione przyjaciół często wyrasta na samotnego, antyspołecznego lub, w najgorszym wypadku, cierpiącego na depresję nastolatka i dorosłego. Tego byśmy nie chcieli. Nasze zdrowie psychiczne jest w znacznie większym stopniu konsekwencją udanego przystąpienia i przynależności do wspólnoty społecznej niż większość z nas zdaje sobie sprawę. Potrzebujemy ciągłego przypominania nam, abyśmy właściwie myśleli i postępowali. Gdy błądzimy, bliscy nam ludzie, którym na nas zależy, subtelnie bądź – gdy to konieczne – dosadnie dają nam do zrozumienia, że zboczyliśmy z prawidłowego kursu. Warto mieć wokół siebie takie osoby. Dzieci, które nie przeszły właściwie procesu socjalizacji, mają okropne życie. Zdecydowanie lepszym wyjściem jest poddanie ich optymalnej socjalizacji. Przez wynagradzanie ich można to osiągnąć częściowo, ale nie w pełni. Zasadniczą kwestią nie jest zatem to, czy groźby i kary powinno się stosować. Zasadniczą kwestią jest to, jak powinniśmy stosować je świadomie i roztropnie. Jak zatem należy dyscyplinować dzieci? Pytanie to jest niezwykle trudne, ponieważ dzieci (i rodzice) różnią się zasadniczo pod względem temperamentu. Niektóre dzieci są ugodowe. Cechuje je silna chęć do zadowalania innych, za którą płacą jednak tendencją do unikania konfliktów i podległości. Inne są bezkompromisowe i bardziej niezależne. Tego typu dzieci zawsze pragną robić to, co chcą i kiedy chcą. Mogą być konfrontacyjne, nieposłuszne i uparte. Niektóre dzieci desperacko łakną jasno określonych zasad i dobrze czują się otoczone surowymi strukturami. Inne, nieprzepadające za przewidywalnością i rutyną, nie reagują nawet na minimalny zestaw narzucanych im reguł. Niektóre obdarzone są nadzwyczajną wyobraźnią i kreatywnością, a inne rozumują w sposób bardziej typowy i konserwatywny. Wszystko to newralgiczne, bardzo istotne różnice, w dużym stopniu determinowane czynnikami biologicznymi i w dużym stopniu odporne na oddziaływanie społeczne. W obliczu takiej różnorodności wszyscy możemy skorzystać na głębszej refleksji nad właściwym stosowaniem społecznej kontroli. OTO PROSTA REGUŁA na dobry początek: zasad nie powinno się mnożyć ponad konieczne minimum. Inaczej mówiąc, złe przepisy podkopują szacunek dla dobrych przepisów. To taki etyczny – a nawet prawny – odpowiednik brzytwy Ockhama, popularnej w świecie nauki zasady ekonomii myślenia, która mówi, że najprostszą możliwą hipotezę należy traktować jako najbardziej preferowaną. Nie obciążaj zatem dzieci – ani ich opiekunów – zbyt wieloma zasadami. To droga wiodąca do frustracji. Ogranicz liczbę zasad. Następnie ustal, jakie powinny być konsekwencje za ich łamanie. Stworzenie całościowego systemu surowości kar, uwzględniającego różne okoliczności, to kolejne niełatwe zadanie. Pomocne normy zostały już jednak wypracowane w ramach anglosaskiego prawa zwyczajowego, jednego z najwspanialszych osiągnięć cywilizacji Zachodu. Jego analiza może pomóc nam ustalić drugą skuteczną regułę dyscyplinowania. Anglosaskie prawo zwyczajowe umożliwia ci obronę swoich praw, ale tylko rozsądnymi metodami. Ktoś włamuje się do twojego domu. Ty posiadasz naładowany pistolet. Masz prawo się bronić, ale stosownie jest korzystać z tego prawa etapowo. Co jeśli to pijany sąsiad pomylił budynki? „Zastrzelić go”, możesz pomyśleć. Ale to nie takie proste. Zamiast tego ostrzegasz: „Stój! Mam broń”. Jeśli nie zaowocuje to ani wyjaśnieniem, ani odwrotem, uzasadnione jest oddanie strzału ostrzegawczego. Następnie, jeśli to także nie przekonało włamywacza do wycofania się, możesz strzelić mu w nogi[131]. Pojedyncza, nadzwyczaj praktyczna reguła umożliwia nam generowanie wszystkich tych coraz bardziej stanowczych reakcji: reguła koniecznego minimum przemocy. Mamy już więc dwie ogólne reguły dyscyplinowania. Pierwsza: ogranicz liczbę zasad. Druga: stosuj minimalną ilość przemocy konieczną, aby wymusić przestrzeganie tych zasad. Odnośnie do reguły pierwszej, możesz zapytać: „OK, ogranicz liczbę zasad, ale do ilu dokładnie?”. Oto kilka sugestii. Nie bij, nie kop, nie gryź, chyba że w samoobronie. Nie znęcaj się nad innymi dziećmi, żebyś nie skończył w poprawczaku. Jedz w cywilizowany, wdzięczny sposób, tak aby ludzie chętnie zapraszali cię do swoich domów i karmili. Naucz się dzielić, aby inne dzieci chciały się z tobą bawić. Gdy mówią do ciebie dorośli, słuchaj – inaczej ich rozzłościsz, a tak może się czegoś przydatnego dowiesz. Chodź spać o właściwej porze i bez humorów, aby twoi rodzice mieli czas na życie prywatne i nie żałowali, że się urodziłeś. Dbaj o swoje rzeczy, dlatego że przyda ci się to na przyszłość – i dlatego że masz szczęście w ogóle je posiadać. Gdy dzieje się coś przyjemnego i ciekawego, bądź dobrym kompanem, żeby następnym razem też cię zaproszono. Zachowuj się tak, aby ludzie cieszyli się z twojego towarzystwa – często będą cię wtedy chcieli w swoim towarzystwie. Dziecko znające te zasady wszędzie będzie mile widziane. Chodź spać o właściwej porze i bez humorów, aby twoi rodzice mieli czas na życie prywatne i nie żałowali, że się urodziłeś. Odnośnie do drugiej, równie ważnej reguły, twoje pytanie może brzmieć: „Skąd mam wiedzieć, jakie jest konieczne minimum przemocy?”. To trzeba ustalić doświadczalnie, poczynając od możliwie najbardziej powściągliwej interwencji. Są dzieci, które nieruchomieją na samo spojrzenie. Inne powstrzyma słowna komenda. Inne lekki pstryczek w rękę palcem wskazującym. Taka strategia jest szczególnie przydatna w miejscach publicznych, na przykład w restauracjach. Może być egzekwowana natychmiast, dyskretnie i skutecznie, bez ryzyka eskalacji. Jaka jest alternatywa? Rozwścieczone, płaczące, domagające się uwagi dziecko wzbudza raczej niechęć niż sympatię. Nicpoń, który biega od stolika do stolika i zakłóca spokój wszystkim dookoła, przynosi hańbę (stare słowo, ale dobre) sobie i swoim rodzicom. To rezultaty dalekie od optymalnych, a dzieci ogólnie gorzej zachowują się w miejscach publicznych niż w domu, ponieważ eksperymentują: próbują ustalić, czy zasady, których się je uczy, obowiązują też w nowych miejscach. Nie potrafią sobie tego uporządkować, nie przed ukończeniem trzech lat.
Flashcard 106
Gdy nasze dzieci były małe i zabieraliśmy je z żoną do restauracji, wywoływały u ludzi uśmiechy. Zachowywały się grzecznie i cicho. Takie taktowne sprawowanie miało co prawda limit czasowy, więc – mając to na uwadze – nie trzymaliśmy ich tam zbyt długo. Gdy po 45 minutach spokojnego siedzenia zaczynały marudzić, wiedzieliśmy, że czas wracać do domu. Taka była niepisana umowa. W pobliskich restauracjach często mówiono nam, jak krzepiący jest widok szczęśliwej rodziny. To nie tak, że zawsze byliśmy szczęśliwi, a nasze dzieci zawsze zachowywały się grzecznie – bądźmy realistami. Ale zachowywały się grzecznie przez większość czasu i wspaniale było widzieć, jak obcy ludzie pozytywnie reagują na ich obecność. Miało to też korzystny wpływ na dzieciaki. Dostrzegały, że ludzie je lubią. To z kolei wzmacniało dobre zachowania. Sympatia innych była ich nagrodą.
Flashcard 107
Jaka jest odpowiednia kara dla dziecka, które za nic w świecie nie chce przestać wkładać widelca do gniazdka elektrycznego? Albo dla dziecka, które roześmiane ucieka nam na ruchliwym parkingu przy supermarkecie? Odpowiedź jest prosta: cokolwiek, co wymusi na dziecku posłuch i mieści się w granicach rozsądku. Alternatywy mogą być tragiczne.
Flashcard 108
Bezmyślne powtarzanie sloganu: „kary fizycznej nie da się usprawiedliwić” jedynie wzmacnia błędne przekonanie, według którego nastoletni chuligani wyrastają z niewinnych maluchów-aniołków. Nie myśl sobie, że gdy jako rodzic przymykasz oko na złe zachowanie swojego dziecka (w szczególności jeśli jest ono ponadprzeciętnie agresywne z temperamentu), to stajesz po jego stronie. Podpisywanie się pod hasłem „kary fizycznej nie da się usprawiedliwić” to także (po piąte) zakładanie, że słowo nie, któremu nie towarzyszy groźba użycia przemocy, zostanie uszanowane. W rzeczywistości kobieta może powiedzieć nie silnemu mężczyźnie tylko dlatego, że ma za sobą normy społeczne, przepisy prawa oraz instytucję państwa. Rodzic może powiedzieć nie dziecku chcącemu zjeść trzeci kawałek ciasta, ponieważ jest większy i silniejszy (a dodatkowo jego autorytet czerpie niejako z autorytetu prawa i państwa). W ostatecznym rozrachunku nie zawsze oznacza: „jeśli nie przestaniesz robić tego, co robisz, doświadczysz nieprzyjemnych konsekwencji”. W innych przypadkach nie znaczy nic. Albo gorzej: oznacza „kolejny wymamrotany przez dorosłych nonsens, który można bezkarnie zignorować”. To szczególnie toksyczna lekcja, jeśli weźmie się pod uwagę, że przeznaczeniem każdego dziecka jest stać się dorosłym oraz że większość tego, czego uczymy się bez udziału silnego bólu, to skutek nauk dorosłych bądź ich naśladowania. Jak niby dziecko, które ignoruje dorosłych lub wręcz nimi gardzi, miałoby z optymizmem patrzeć w przyszłość? Po co w ogóle dorastać? Odpowiedź znajdujemy w opowieści o Piotrusiu Panie, który myśli, że wszyscy dorośli są podobni do Kapitana Haka – despotyczni i przerażeni świadomością własnej śmiertelności (symbolicznie przedstawionej jako krokodyl z tykającym zegarkiem w brzuchu). Nie może oznaczać nie bez udziału przemocy tylko wówczas, gdy wypowiada je jedna cywilizowana osoba do drugiej.